Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 496
Do pisania kryminałów trzeba mieć talent. Nie da się stworzyć dobrej historii z trupem w tle bez posiadania pewnego wyczucia i tego nieuchwytnego czegoś, co sprawia, że książki jednych są błyskotliwe i interesujące, a innych słabe lub zaledwie poprawne. Niestety okazuje się, że czasami nawet uznani, odnoszący sukcesy pisarze, nie są w stanie wymyślić zajmującej historii kryminalnej i lepiej byłoby, gdyby nigdy nie wpadli na pomysł napisania powieści tego typu. Jeszcze tydzień temu nie śmiałabym zakwestionować zdolności pisarskich Isabel Allende, ponieważ poznałam dwie części cyklu Dom duchów jej autorstwa i obie książki wywarły na mnie ogromne wrażenie. Niestety po lekturze Rippera nasunęła mi się refleksja, że posiadanie talentu literackiego nie oznacza, że twórca jest w stanie poradzić sobie z każdym rodzajem historii. Nadal uważam Allende za świetną pisarkę, ale sądzę, że nie powinna więcej eksperymentować z kryminałem, ponieważ ewidentnie nie czuje tego gatunku.
Opis na okładce sugeruje, że fabuła tej książki koncentruje się na dochodzeniu prowadzonym w sprawie kilku niewyjaśnionych morderstw mających miejsce w San Francisco. Wydawca zaznaczył, że wspomniane śledztwo prowadzi nie tylko policja, ale także grupa nastolatków spędzających czas przy tytułowym Ripperze, czyli grze fabularnej przekształconej przez młodych ludzi tak, by jej celem było zdemaskowanie rzekomego seryjnego zabójcy. Wspomniane tematy oczywiście pojawiają się w powieści, ale wcale nie dominują, bo na pierwszy plan wysuwają się charakterystyki bohaterów oraz zdarzenia budujące ich portrety psychologiczne. W związku z tym elementów kryminału jest w dziele Allende stosunkowo niewiele, gdyż dopiero na ostatnich stu stronach akcja nabiera tempa i wreszcie dzieje się to, co zapowiedziano na okładce. Natomiast wcześniej czytelnik śledzi losy pewnej specyficznej rodziny, której członkowie odznaczają się dziwnymi zdolnościami, niepopularnymi poglądami lub oryginalnymi zainteresowaniami. Przed sięgnięciem po tę lekturę trzeba więc pamiętać, że policyjne śledztwo oraz grupa grająca w Rippera stanowią raczej tło dla ukazania barwnych charakterów postaci wykreowanych przez Allende.
Autorka w typowy dla siebie sposób wprowadziła do opowieści bohaterów, czyniąc ich życiorysy najważniejszymi zdarzeniami Rippera. W tej książce występuje cała masa nietuzinkowych postaci, których życie biegnie naprawdę dziwnymi i nieprzewidywalnymi torami. Czytelnicy poznają nastoletnią Amandę zafascynowaną rozwiązywaniem kryminalnych zagadek, jej ekscentryczną matkę pracującą jako uzdrowicielka, zatrudnionego w policji ojca dziewczyny, dziadka będącego powiernikiem i najlepszym przyjacielem Amandy oraz całą masę innych bohaterów, którzy również przykuwają uwagę odbiorcy. Z mojego opisu może wynikać, że nastolatka jest główną protagonistką, ale to mylne wrażenie, ponieważ trudno wyróżnić jedną, najważniejszą postać. Moim zdaniem wszyscy zostali dokładnie sportretowani i otrzymali określoną rolę do spełnienia, bez której historia byłaby płytka i nijaka. Czytając powieści Allende, mam wrażenie, że słucham czyjejś gawędy. Czuję się jakby ktoś opowiadał o własnych przeżyciach albo, posiadając doskonale rozwiniętą wyobraźnie, na poczekaniu układał historię przeznaczoną tylko dla mnie. Lekturze Rippera towarzyszyło to samo odczucie, dlatego z zainteresowaniem śledziłam kolejne wydarzenia, mimo że nie były ani specjalnie intrygujące, ani trzymające w napięciu, ani przełomowe dla fabuły.
Moim zdaniem wytłumaczenie takiej sytuacji może być tylko jedno – pisarka ma dar opowiadania. Układa zdania i formułuje myśli tworzące hipnotyzującą całość, mimo że teoretycznie nic ciekawego się nie dzieje. Z tego względu kompletnie nie nadaje się na autorkę kryminałów, w których istotne jest budowanie napięcia, podrzucanie czytelnikowi fałszywych tropów związanych ze śledztwem oraz niezbyt szczegółowe przedstawienie prywatnego życie bohaterów. Zdaję sobie sprawę, że urok stylu Allende nie działa na każdego, więc dla wielu osób Ripper to po prostu nieudany kryminał lub taka obyczajówka napisana przez kogoś, kto sam do końca nie wiedział, co chciałby przekazać. Rozumiem takie opinie, bo kilka razy sama złapałam się na rozmyślaniu nad tym, dokąd tak właściwie ta opowieść zmierza i po co autorka serwuje czytelnikowi tyle detali związanych z przeszłością bohaterów oraz z ich zachowaniami. Przypuszczam, że spoiwem całości miał być wątek kryminalny, ale niestety zabieg się nie udał, ponieważ, jak już wspomniałam, sprawa seryjnego zabójcy zaczyna silniej łączyć się z losami postaci dopiero w zakończeniu. Na dodatek całej intrydze brakuje dynamizmu i komplikacji. Tożsamość mordercy łatwo przewidzieć, suspensu jest niewiele, a niektóre rozwiązania skłaniają do podejrzeń, że autorka w pewnych kwestiach poszła na łatwiznę i na przykład zamiast pomyśleć jak naprowadzić policję na trop przestępcy, wyposażyła jednego z protagonistów w całą masę cech czyniących z niego niemal superbohatera gotowego w pojedynkę pokonać zabójcę.
W książkach Isabel Allende pojawiają się elementy typowe dla realizmu magicznego. Nie inaczej jest również w przypadku Rippera, co prawdopodobnie tłumaczy koncentrację pisarki na przeżyciach wewnętrznych postaci oraz wplecenie nie do końca realnych zdarzeń. Lubię realizm magiczny w wydaniu Allende, ponieważ ta nadnaturalność nie jest zbyt nachalna i zazwyczaj dobrze wkomponowuje się w atmosferę opowieści. W recenzowanej książce również niektórzy bohaterowie są nieco oderwani od rzeczywistości, uduchowieni i wrażliwi na energię niewyczuwalną dla zwykłych ludzi i przyznam, że byłabym zachwycona takimi kreacjami, gdyby nie ta wymuszona kryminalna otoczka. Niestety jedno z drugim nie współgra i to rzutuje na całą powieść. Jako kryminał Ripper wypada słabo, jako powieść obyczajowa już lepiej, ale i tak moja ocena jest dość surowa, bo wiem, że tę autorkę stać na znacznie więcej. Wprawdzie dałam się uwieść gawędzie i bez problemu brnęłam przez historię niemającą wyraźnego celu, ale to zdecydowanie za mało, żeby nazwać tę książkę satysfakcjonującą lekturą. Najnowszą powieść Allende mogę polecić wyłącznie wiernym fanom jej dzieł.
Ocena: 3.5 / 6
Recenzje innych powieści Allende:
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz