30 maja 2013

Strażnik Podłego Miasta - Daniel Polansky


Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 432

Jak sama nazwa wskazuje Podłe Miasto nie należy do najprzyjemniejszych miejsc. Do większości dzielnic nie zagląda nikt oprócz złodziejaszków i niższej rangi przestępców, co sprawia, że nawet w dzień lepiej nie zapuszczać się w te rejony. Ulice zapełnione są przez hałaśliwych handlarzy, którzy pod przykrywką legalnego biznesu załatwiają ciemnie interesy oraz prostytutki, oferujące swe wdzięki za byle monetę czy buteleczkę otępiającego umysł płynu. Arystokracja mieszka w innej części miasta, ale i wśród wysoko urodzonych znajdą się ludzie o prawdziwie czarnych sercach. Wśród tej zbiorowości żyje główny bohater powieści nazywany przez wszystkich Opiekunem. Przed laty był niezwykle skutecznym agentem wywiadu, jednak wskutek pewnego wydarzenia odszedł ze służby i od tego czasu zajmuje się sprzedażą narkotyków i utrzymaniem wpływów na swoim terenie. Gdy Podłym Miastem wstrząsa seria makabrycznych zbrodni, których ofiarami padają dzieci z biednych rodzin, Opiekun postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Wkrótce przekonuje się, że zadarł z bardzo niebezpiecznymi i wpływowymi ludźmi, pragnącymi jedynie zaszczytów i bogactwa.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o powieści Daniela Polansky’ego nie wydała mi się ona interesująca i warta uwagi. Później jednak trafiłam na kilka dość pochlebnych recenzji, które zaciekawiły mnie na tyle, że postanowiłam przekonać się, o czym właściwie opowiada książka, będąca połączeniem kryminału, fantasy i powieści łotrzykowskiej. Zaskakująco szybko przeniosłam się do niebezpiecznego i niegościnnego świata, angażując się w fabułę i z napięciem śledząc kolejne zwroty akcji. Początek Strażnika Podłego Miasta jest naprawdę intrygujący i mocno działający na wyobraźnie. Amerykański pisarz postawił na mocny akcent już na kilkunastu pierwszych stronach i muszę przyznać, że to dobre posunięcie, ponieważ nie miałam ochoty przerywać lektury, mimo iż rozpoczęłam ją jedynie z zamiarem zorientowania się czy debiut Polansky’ego będzie w stanie przykuć moją uwagę chociaż na chwilę. Morderstwo niewinnego dziecka, tajemnicza przeszłość bohatera, a także jednocześnie przerażająca i fascynująca sceneria sprawiły, że w napięciu oczekiwałam na dalszy rozwój wydarzeń.

Niestety mniej więcej w połowie powieści coś zaczęło się psuć. Początkowa dynamika ustąpiła miejsca niepotrzebnym, przegadanym fragmentom, z których niewiele wynika. Opiekun niemal od razu złapał trop i uparcie za nim podążał, ignorując wszelkie inne znaki. Skupił się właściwie na jednym mężczyźnie i połowa książki dotyczy właśnie konfliktu między bohaterami. Gdzieś po drodze główny wątek nieco się rozmył. Zawiązanie akcji sugeruje, że czytelnik będzie miał do czynienia ze skomplikowaną opowieścią, ale zakończenie zupełnie temu przeczy, a cała intryga jest raczej przewidywalna i dość sztampowa. Mam wrażenie, że autor nie przemyślał dobrze finałowej sceny, ponieważ jest ona napisana na szybko, po łebkach, jakby Polansky’emu zabrakło siły tuż przed metą. Zbyt łatwo Opiekunowi przyszło pewne rzeczy zrobić i pewne decyzje podjąć. Bohater naprawdę nie miał łatwego zadania, na dodatek ciągle musiał odpierać ataki kolejnych wrogich grup i ścigać się z upływającym czasem. I ni z tego, ni z owego wszystko skończyło się w ciągu jednej chwili. Żałuję też, że pisarz nie rozwinął wątku z powracającą zarazą, który zapowiadał się naprawdę nieźle. Mogłoby być bardzo dobrze, a wyszło tylko dobrze i dlatego czuję się ciut rozczarowana.

Podoba mi się natomiast kreacja głównej postaci. Bezimienny, cyniczny mężczyzna obdarzony sarkastycznym poczuciem humoru, dużą dawką autokrytycyzmu oraz imponującą sprawnością fizyczną idealnie wpasowuje się w świat łotrzyków, uliczników i innych rzezimieszków. Wyraźnie widać, że Opiekun kiedyś był zupełnie innym człowiekiem, ale życie w Podłym Mieście zmieniło jego charakter. Z poważanego, mającego przed sobą przyszłość agenta stał się dilerem, zwyczajnym przestępcą, który w każdej chwili gotów jest wszcząć bójkę pod byle pretekstem. Niby więcej w nim dobra niż zła, ale jednak można dostrzec tę ciemną stronę ludzkiej natury w jego działaniach. Opiekun nie należy do jednoznacznych postaci i to bardzo przypadło mi do gustu. Autor nie zdradził wszystkich tajemnic związanych z głównym protagonistą, ale mam nadzieję, że w kolejnych dwóch częściach uzupełni jego biografię. Inni bohaterowie nie odznaczają się już tak złożonymi charakterami, ale nie mogę im też nic szczególnego zarzucić.

Na uznanie zasługuje również połączenie wątku kryminalnego z elementami fantasy. Tajemnicze rytuały, śmiercionośne eliksiry, wróżby i przeczucia zostały zgrabnie scalone z tropieniem zabójcy oraz licznymi potyczkami z ludźmi nasłanymi po to, by udaremnić głównemu bohaterowi mieszanie się w tę sprawę. Świat stworzony przez Daniela Polansky’ego to fascynująca mieszanka, w której pozornie niepasujące elementy znajdują swoje miejsce. Powieść nie odznacza się subtelnością pod względem językowym, ale wszystko mieści się w granicach tolerancji, przynajmniej moim zdaniem. Bohaterowie siarczyście przeklinają, w opisach pojawiają się dosadne porównania, ale można też wyłapać humorystyczne fragmenty, zwłaszcza w dialogach między Opiekunem a jego wrogami. Strażnik Podłego Miasta uzyskałby ode mnie znacznie wyższą notę, gdyby autorowi udało się bardziej skomplikować intrygę oraz utrzymać dynamiczną akcję do końca powieści. Jednak i bez tego książkę uważam za wartą uwagi i nie żałuję poświęconego na nią czasu.

Ocena: 4 / 6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa Bukowy Las.