Wydawnictwo: Erica
Liczba stron: 288
W średniowiecznym
mieście Nograd od wielu lat panuje spokój. W okolicy nie grasują zbójnicy, nie
zdarzają się kradzieże czy rozboje, nawet mieszkańcy nie kłócą się między sobą.
Władza jest sprawiedliwa, wszelkie towary łatwo dostępne, a pola żyzne i urodzajne.
Wydaje się, że taka sielanka ma tylko dobre strony, ale ludzka natura nie znosi
jednostajności nieustannie łaknąc przygody i emocji. Na skutek osobliwego
splotu wydarzeń i niespodziewanych działań niektórych bohaterów Nograd w ciągu
jednego dnia zmienia się w mieścinę pełną awanturników, szubrawców i fałszywych
kaznodziei. Wszystko zaczyna się od planu bogoboja Kumara, który chcąc
przyciągnąć wiernych do świątyni oferuje zapłatę dla każdego, kto przybędzie na
nabożeństwo. Żeby zdobyć odpowiednią ilość monet Kumar prosi byłego rozbójnika
o napad w imię wyższego celu. W tym samym czasie wojmił Alford i córka kupca
Aliwia postanawiają za wszelką cenę walczyć o swoje uczucie, a dwóch starców
szykuje swój ostatni napad rabunkowy, by udowodnić sobie, że mimo sędziwego
wieku ciągle znają się na złodziejskim fachu.
Podtytuł powieści
wyraźnie mówi o tym, z jakim gatunkiem czytelnik za chwilę będzie miał do
czynienia. Nie znam zbyt wielu literackich komedii, więc z wielką ciekawością
podeszłam do dzieła Marcina Hybela, licząc na odprężający i zabawny tekst. Z
jednej strony moje oczekiwania zostały spełnione, ponieważ książkę czyta się
łatwo i przyjemnie, w niektórych momentach można nawet uśmiechnąć się pod
nosem, ale z drugiej strony autor trochę przedobrzył wydłużając akcję na
wszystkie możliwe sposoby. Trafnym, przykuwającym uwagę posunięciem jest
umieszczenie akcji w średniowiecznym mieście, które nieco odbiega od naszych
wyobrażeń o grodzie z tamtego okresu. Podobnie rzecz ma się z bohaterami,
odznaczającymi się zarówno współczesnym stylem bycia jak i poglądami bardziej pasującymi
do minionych czasów. Magia i zdolności nadnaturalne uważane są za dar, który
należy pielęgnować od najmłodszych lat, a nauka i logicznie rozumowanie to
przekleństwo, mogące sprowadzić każdego człowieka na złą drogę.
Wszyscy główni
bohaterowie to nieporadni, ale charakterni mieszkańcy Nogradu, którzy jak na
komendę postanawiają zniweczyć panujący w grodzie spokój. Inna sprawa, że w
większości nie zdają sobie sprawy ze swoich czynów i nie potrafią przewidzieć
skutków wielu działań, a efekt końcowy raczej nie odpowiada ich wcześniejszym
założeniom. Wojmił Alford przekonany jest o swoich licznych wdziękach i
talentach, wśród których prym wiedzie doskonałe przygotowanie wojskowe. Natura
poskąpiła mężczyźnie inteligencji toteż wiele rzeczy Alford rozumie zupełnie
opacznie, a podjęte przez niego decyzje rzadko kiedy wychodzą mu na dobre. Jego
ukochana Aliwia to temperamentna dziewczyna, znudzona ojcowskim zakazem
spotykania się z synem kasztelana. Oboje nie potrafią dobrze pisać i czytać,
więc korespondencja zakochanych dostarcza czytelnikom całkiem porządną dawkę
humoru. Zakonnik Kumar pragnie przyciągnąć mieszkańców do świątyni i krzewić w
nich religijne obowiązki, więc ima się najróżniejszych sposobów, by dopiąć
swego. Ma dobre intencje, ale obiera nieodpowiednie środki do osiągnięcia celu.
W powieści spotkamy również pewnego jąkającego się mnicha, który rozpęta
tytułową awanturę, podstarzałego czarodzieja i równie wiekowego złodziejaszka
oraz nieznoszącego rycerzy kupca Lemosza.
Awantura
na moście to oryginalna i raczej zabawna książka, która
idealnie sprawdza się jako odstresowywacz po ciężkim dniu. Niestety nie
wszystko mi w niej pasuje. Najbardziej razi nadużywanie wulgaryzmów, które
nijak mają się do klimatu całej historii. Na ogół autor posługuje się językiem
nieco stylizowanym na dawny, pełnym utartych określeń lub neologizmów
wpisujących się w konwencję, a w niektórych fragmentach umieszcza soczyste
przekleństwa i podwórkowe wyrażenia. W tym przypadku połączenie teraźniejszości
i czasów średniowiecznych nie zagrało. Intryga nie należy do skomplikowanych,
więc Marcin Hybel przeciąga każde wydarzenie na kilkanaście stron. Co prawda
akcja jest dynamiczna i o nudzie nie może być mowy, ale poświęcanie wielu stron
na mało znaczące wydarzenie wydaje mi się lekką przesadą. Nie mogę odmówić
powieści satyrycznego uroku i nowatorskiego pomysłu, więc w ogólnym rozrachunku
oceniam ją całkiem dobrze i polecam każdemu, kto ma ochotę na trochę inną
lekturę niż kryminał czy romans.
Ocena: 4 / 6
Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości
portalu Sztukater oraz wydawnictwa Erica.
Osobiście nie rażą mnie wulgaryzmy, nawet jak są używane w nadmiarze, ale nie jestem natomiast zwolenniczką umieszczania akcji w czasach średniowiecznych. Wolę jednak bardziej współczesne realia, dlatego mam mieszane uczucia co do tej książki. Chyba na razie wstrzymam się z decyzją o jej kupnie.
OdpowiedzUsuńMnie nie rażą o ile są uzasadnione, np. w horrorach czy thrillerach dodają nawet autentyzmu, ale tutaj miały bawić, a to zupełnie nie moje poczucie humoru. To średniowiecze to też takie naciągane trochę, bardziej umowne. Nie będę namawiać, bo to dość specyficzna książka. Pozdrawiam :)
UsuńTytuł genialny. To właśnie on mnie przyciągnął, żeby przeczytać recenzję (świetną zresztą, gratuluję). Ciekawie pomyślana fabuła, ale niestety odstrasza mnie przeciąganie fabuły i nadużywanie wulgaryzmów. Miałam już do czynienia z podobną książką "Miriam" Jarosława Klonowskiego i skutecznie się zniechęciłam do tego typu lektur w wydaniu polskich autorów. I mimo, że bardzo lubię rodzimą literaturę, to obecnie nie mamy chyba autora, który by potrafił pisać książki historyczne na miarę Sienkiewicza.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w "Miriam" też tak jest, bo miałam chęć na przeczytanie, a teraz muszę się jeszcze zastanowić. Awantura na moście nie ma aspiracji do bycia powieścią historyczną w moim mniemaniu, to raczej lekka, komediowa opowiastka z elementami fantasy, ale rozumiem co masz na myśli i też żałuję, że coraz mniej pisarzy przykłada wagę do pięknej polszczyzny.
UsuńRecenzja świetna, ale fabuła nie zachęca:)
OdpowiedzUsuńCzytałam i u mnie książka sprawdziła się jako totalny odstresowywacz :)
OdpowiedzUsuńTo już coś, bo takie książki też są potrzebne :)
UsuńKsiążka wprawdzie nie rzuciła mnie na kolana, ale pamiętam, że dobrze się bawiłam podczas jej lektury - sprawdza się jako taki typowy "odmóżdżacz" :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie porywa, ale jako przerywnik między innymi książkami może być.
UsuńMam wrażenie, że ta powieść to taki miszmasz stylów i gatunków. Na ogół nie przeszkadza mi czasoprzestrzenna mieszanina, bo lubię zabawne teksty i orginalne historie, ale nie wiem dlaczego, do tej książki nie mam serca.
OdpowiedzUsuńTak, to połączenie kilku gatunków, które dało całkiem ciekawy efekt. Na ten moment nie masz serca do "Awantury na moście", ale może kiedyś zmienisz zdanie :)
UsuńMimo świetnej recenzji, ja niestety za nic przekonać się do tej książki nie mogę :/
OdpowiedzUsuńCoś mnie ciągnie do tej książki więc mam nadzieję że wpadnie ona w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zdanie o książce mamy niemal identyczne. Nawet tak samo ją oceniłyśmy. Fajne czytadło w ramach odstresowania się i nic więcej. :)
OdpowiedzUsuńMamy podobny gust :)
UsuńJak będę miała ochotę na czytadło, to chętnie sięgnę po "Awanturę na moście". Zarys fabuły mi się podoba i ciekawa jestem tej satyry, bo nie mogę sobie przypomnieć, bym czytała coś takiego, a jeśli już to chyba było to pojedyncze zdarzenie.
OdpowiedzUsuńTeż nie przychodzi mi na myśl żadna podobna książka, dlatego uważam pomysł za oryginalny. Zobaczymy jak się rozwinie dalej, bo na okładce napisano, że ta powieść to dopiero początek cyklu.
UsuńSzczerze powiedziawszy to ja bym się skusiła. Co więcej biorę nawet udział w smsowym, co prawda, ale konkursie :) w którym można ją wygrać. Trzymaj kciuki, by mi się poszczęściło!!
OdpowiedzUsuńTrzymam :)
UsuńOstatnio coś nie mogę u Ciebie trafić z książkami, które by mnie zainteresowały. I aż głupio mi za każdym razem pisać, że nie jest w moim guście. Ta także. Chociaż podoba mi się okładka, ma w sobie coś przyciągającego. ;)
OdpowiedzUsuńAle dlaczego głupio? Byłoby okropnie nudno, gdyby wszystkim podobały się te same książki, więc nie przejmuj się :)
UsuńPewnie, że byłoby nudno. ;)
UsuńCzasem trzeba przeczytać taki "odstresowywacz", dobrze robi człowiekowi.
OdpowiedzUsuńMam w planach od dłuższego czasu ^^
OdpowiedzUsuńps. Kilka dni temu, na moim blogu ruszył konkurs, w którym do wygrania "Giń" Hanny Winter!
Szczegóły znajdziesz tu:
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2013/01/zimowy-konkursik-3.html
Mieszane uczucia mam :P Parę rzeczy w tej książce mnie przyciąga, parę wręcz przeciwnie :) Ale może kiedyś będę miała okazję przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już sporo recenzji na temat książki, lubię niestereotypowe książki, odstresowywacze jak najbardziej wskazane, ale zdecydowanie nie lubię dłużyzn, też mam mieszane uczucia...
OdpowiedzUsuńMoże akurat dla Ciebie nie będą to dłużyzny, a zabawne rozwinięcia wydarzeń :) Wszystko zależy od indywidualnych upodobań :)
UsuńPrzyznaję, że mnie zainteresowałaś :) Rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuń