Wydawnictwo: SOL
Liczba stron: 256
Książki reklamowane
jako idealne dla kobiet, określane często mianem literatury na obcasach,
kojarzą mi się z nieskomplikowanymi historyjkami, których bohaterki zmagają się
z całą masa perypetii miłosnych. Obowiązkowo musi pojawić się wredny szef i
przyjaciółka, która wyciągnie na drinka oraz rundę po sklepach. Nie zaszkodzi
jak na dokładkę autorka dorzuci jeszcze mamuśkę, narzekającą na staropanieństwo
córki albo domowego zwierzaka o nietypowych cechach. Zazwyczaj takie powieści
omijam szerokim łukiem, ponieważ irytuje mnie ich przewidywalność i wylewająca
się z każdej strony słodycz. Jednak niedawno zrobiłam wyjątek dla Morderstwa niedoskonałego Agnieszki
Krawczyk, które udowodniło, że lekka i przyjemna historia wcale nie musi być
banalna, co więcej, może być zabawna i inteligentna. Od tej pory nie zamykam
się na żaden gatunek i czekam na kolejną miłą niespodziankę. Panny roztropne autorstwa Magdaleny
Witkiewicz należą do powieści przeznaczonych głównie dla pań. Zabrałam się za
lekturę pełna entuzjazmu i zapału, ale tym razem zaskoczenia nie było.
Niezwykle trudno
wskazać głównych bohaterów powieści, ponieważ autorka wykreowała całkiem
pokaźną galerię postaci, które dla fabuły są niemal jednakowo ważne. Już na
początku poznajemy rezolutną ośmiolatkę Zuzannę, nazywaną Bachorem oraz jej
ojca, który dla odmiany intelektem nie grzeszy. Dziewczynkę łączy głęboka
przyjaźń z sześćdziesięciopięcioletnią, ekscentryczną Zofią Kruk oraz jej
trzydziestoletnią siostrzenicą. Jak nietrudno się domyślić intryga koncentruje
się na poszukiwaniach drugiej połowy dla wspomnianej siostrzenicy o imieniu
Milenka, gapowatego ojczulka, a także pewnej atrakcyjnej gimnastyczki, która
właśnie porzuciła sportową karierę. Później pojawiają się bracia bliźniacy,
wrażliwy na kobiece piękno szef Milenki, a także jej tajemniczy współpracownik
Robert.
Mimo
usilnych starań nie doszukałam się w tej książce niczego ponad rozbudowanym
wątkiem miłosnym. Wszystkie wydarzenia mają związek ze swataniem, rozpaczaniem
po niewiernym partnerze albo solennymi obietnicami znalezienia kogoś, z kim
można stworzyć związek aż po grób. Zdaję sobie sprawę, że tematyka wpisana jest
niejako w konwencję powieści tego rodzaju, ale żałuję, że autorka nie
dostarczyła czytelnikom czegoś ponad uczuciowe rozterki bohaterów. Przydałby
się jeszcze jakiś motyw, skupiający uwagę odbiorcy na kwestiach dalekich od
planów matrymonialnych. Ze względu na brak innych wątków fabuła powieści jest
schematyczna niemal od samego początku i z góry wiadomo jaki cała historia
będzie miała finał. Zapewne dla niektórych nie jest to wadą, ale z mojego
punktu widzenia, lektura staje się ciekawsza, jeśli choć trochę prowokuje
czytelnika do snucia domysłów i prognozowania kolejnych wydarzeń.
Panny roztropne
zostały napisane z myślą o tym, aby czytelnika rozbawić. Autorka z różnym
skutkiem starała się wprowadzić humor do dialogów czy też opisów. W niektórych
momentach miałam wrażenie, że Magdalena Witkiewicz przedobrzyła, bo końcowy
efekt nie był żartobliwy, a groteskowy. Utarte gry słowne i powiedzonka czy też
nieporozumienia wywołane oczywistymi niedomówieniami, zwracały uwagę na
sztuczność wykreowanej sytuacji, a nie jej komizm. Gwoli sprawiedliwości muszę
dodać, że parę razy zdarzyło mi się uśmiechnąć w trakcie lektury, ale w ogólnym
rozrachunku moje poczucie humoru różni się od książkowego.
Myślę,
że wszystkie wydarzenia oraz wykreowanych bohaterów należy odbierać z
przymrużeniem oka. W przeciwnym razie książka może stać się źródłem frustracji
i zdenerwowania. Panny roztropne to
klasyczny przykład tzw. literatury kobiecej, o której napisałam we wstępie. Nie
mam zamiaru w jakikolwiek sposób wartościować tego gatunku, ale nie da się
zaprzeczać, że to z założenia lekka historyjka, napisana prostym, potocznym
językiem. Choć bohaterów w niej mnóstwo to na uwagę zasługuje jedynie szalona
Zofia Kruk, która w statecznym już wieku zachowuje się jak młoda, korzystająca
z życia kobieta. Postać ta wzbudziła moją sympatię głównie ze względu na
pogodne usposobienie i przedziwne pomysły. Dla tej damy nie ma rzeczy
niemożliwych, ponadto wielokrotnie wykazała się sprytem i inteligencją, których
brakuje chociażby Milence czy ojcu Zuzanny. Recenzowana powieść nie przypadła
mi specjalnie do gustu, ale jeżeli ktoś lubi zrelaksować się przy literaturze
tego typu, to dzieło Magdaleny Witkiewicz powinno mu się spodobać.
Ocena: 3 / 6
Egzemplarz recenzencki
otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater oraz wydawnictwa SOL.
Książka nie dla mnie, ale recenzja mi się podoba i to wyznanie zdarzyło mi się uśmiechnąć podczas czytania :)Niby lubię kobiecą literaturę, ale tu mi coś przeszkadza hmm
OdpowiedzUsuńJa już do "Morderstwa niedoskonałego" nie byłam całkowicie przekonana, o tej książce nie wspominając. Zdecydowanie jak na razie nie ciągnie mnie do książki w której na pierwszym planie są plany matrymonialne;)
OdpowiedzUsuńJa jednak nie potrafię się przekonać do tego typu literatury, więc sobie odpuszczam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A mi się podobała, ale to pewnie dlatego, że ja czasem lubię takie luźne powieści ;)
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka wydaje się taka cukierkowata i zniechęciła mnie trochę do poznania treści. Widzę jednak, że nie mam czego żałować, gdyż w twoim odczuciu powyższa książka wpadła raczej przeciętnie.
OdpowiedzUsuńTakie książki trzeba sobie ostrożnie dozować, bo mogą przyprawić o ból głowy.
OdpowiedzUsuńNie czytam takich książek i po tą też nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńTego typu literatura nie trafia do mojego serca, ograniczanie się do wątku miłosnego nie służy mojemu skupieniu ;). Za tę książkę podziękuję.
OdpowiedzUsuńJusssi: Tak, trochę prywaty musi być :) Zdarzyło mi się uśmiechnąć, ale nie uważam żeby książka była szczególnie zabawna.
OdpowiedzUsuńMery: Rozumiem Cię i nie namawiam, mnie także na razie do takich książek nie ciągnie.
Isadoro: Niektóre powieści warto przeczytać, choćby po to żeby zrelaksować się przy prostej i lekkiej historii, ale większość takich książek mnie irytuje.
Bujaczku: W luźnych opowieściach nie ma nic złego, ale ta jakoś mi się nie spodobała.
Cyrysiu: Okładka też mnie zniechęcała, ale starałam podejść do książki bez uprzedzeń. Moim zdaniem nie masz czego żałować, raczej nic Cię nie ominie jak nie przeczytasz "Panien roztropnych".
Awiolu: Zgadzam się, na jakiś czas przerwa w takich lekturach :)
Heather: Czasami warto się przełamać, bo może nas ominąć całkiem fajna historia, ale do tej książki nie będę szczególnie namawiać.
Natulo: Doskonale Cię rozumiem :) Czasami nie do zniesienia są te wszystkie miłosne przygody bohaterów.
Czasami lubię sięgnąć po taką banalną historię, ale ta mnie nie zachęca, jednak sobie odpuszczę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc drażnią mnie takie książki - w filmach bardzo lubię historie opierające się w dużej mierze na wątku miłosnym, ale od lektur oczekuję czegoś więcej :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam, nie lubię zbytnio tego gatunku, a i Twoja ocena nie zachęca specjalnie... ;)
OdpowiedzUsuńBinolu: Od czasu do czasu taka historia nie jest zła, ale jakoś tutaj za dużo dla mnie lukru i tego miłosnego wątku.
OdpowiedzUsuńGiffin: Mam podobnie, chociaż od jakiegoś czasu nie mogę patrzeć na te wszystkie komedie romantyczne w kinach.
Linko: Rozumiem, chociaż czasami warto przełamać się i sięgnąć po coś z gatunku zazwyczaj omijanego :)
Nie mam nic przeciwko literaturze kobiecej, może autorka trafi w moje - raczej specyficzne - poczucie humoru "D
OdpowiedzUsuńproste historie nie przesilające umysł też są potrzebne, sama rzadko po nie sięgam, ale dobrze, że istnieją :)
OdpowiedzUsuńDusiu: Bardzo możliwe, przekonaj się :)
OdpowiedzUsuńVario: Zgadzam się z Tobą, od czasu do czasu są potrzebne :)
Też nie potrafię się przekonać do tego rodzaju literatury. I świetnie do we wstępie streściłaś "nieskomplikowane historyjki o perypetiach miłosnych." Ale jako przerywnik między innymi pozycjami, czasem - czemu nie.
OdpowiedzUsuńBibliofilko: Czasem można przeczytać, ale nie za często, bo te historia irytują zamiast w jakiś sposób odprężać.
OdpowiedzUsuń