25 lutego 2024

Nigdy, nigdy, nigdy - Linn Strømsborg

 

Wydawnictwo: ArtRage
Liczba stron: 280
Pierwsze wydanie: 2019
Polska premiera: 2022

Bohaterka, której imienia nie poznajemy, w pewnym momencie swojego życia orientuje się, że wszyscy znajomi, członkowie rodziny, współpracownicy stali się rodzicami. Temat dzieci jest wszechobecny, przyjaciele nie dość, że nie mają już czasu na spotkania, to przy każdej możliwej okazji sugerują kobiecie, że może też pomyślałaby o potomstwie. W końcu ma trzydzieści pięć lat, więc wkrótce może być za późno na taką decyzję. Najtrudniejsze dla bohaterki jest jednak to, że jej partner również coraz częściej tęsknym wzrokiem spogląda w stronę osób opiekujących się maluchami. Z Philipem tworzy udany związek od ośmiu lat, ale czy ta relacja ma szansę trwać jeśli jedno chce dzieci, a drugie nie? Autorka eksploruje temat macierzyństwa, pozwalając protagonistce wspominać lata dzieciństwa i przywoływać wspomnienia z domu rodzinnego, zestawiając jej codzienność z życiem zaprzyjaźnionej pary, która niedawno powitała na świecie swoje pierwsze dziecko. 

Nie jest tajemnicą, że Linn Strømsborg stworzyła swoje alter ego w postaci kobiety po trzydziestce przekonanej, że macierzyństwo nie jest dla niej. Dzięki temu bohaterka została wykreowana wiarygodnie, przynajmniej w moim odczuciu, kiedy miałam okazję poznać różne jej rozmyślania, poglądy oraz zachowania w sytuacjach takich jak rodzinne spotkanie świąteczne czy wyjście na kawę z przyjaciółką, która od miesięcy jest skupiona głównie na dziecku. Cieszę się, że autorka wykreowała postać, która po prostu ma swoje zdanie i jest przekonana jaką ścieżką życiową nie chce podążać. W powieści nie ma ani demonizowania, ani gloryfikowania macierzyństwa, nie ma też pochwały deklaracji bezdzietności. Autorka raczej uczula na to, że każdy powinien móc dokonać własnego wyboru, a rolą rodziny oraz przyjaciół jest akceptacja i uszanowanie woli. Nieco inaczej sprawa ma się z partnerem, który z biegiem czasu zmienia zdanie na temat rodzicielstwa. Tutaj nie można iść na kompromisy, więc może się okazać, że taki związek nie przetrwa. Ogólnie autorka dość dobrze poradziła sobie z tym wątkiem, chociaż mam wrażenie, że między bohaterką a jej partnerem nie odbyła się szczera, poważna rozmowa tylko wzajemnie dawali sobie „znaki”. On półgębkiem rzucał, że widziałby siebie w roli ojca, ona odpowiadała, że absolutnie nie chce być matką. I tak trwało to jakiś czas.

Nigdy, nigdy, nigdy to książka dość intymna, poświęcona zagadnieniu, nad którym od niedawna można się tak naprawdę zastanawiać. Kiedyś prawie wszyscy mieli dzieci. Jedni, bo naprawdę tego chcieli, inni, bo tak wyszło, a jeszcze inni decydowali się przytłoczeni presją społeczeństwa i oczekiwaniami rodziny. Dzisiaj sprawy mają się inaczej, chociaż jak pokazuje Strømsborg, nawet w Norwegii kobieta po trzydziestce nie może czuć się zupełnie wolna od natrętnych pytań. Bohaterka co chwilę konfrontuje się z jakimiś aspektami macierzyństwa i prawie każdej napotkanej osobie musi tłumaczyć, że nie pragnie dziecka. Na dłuższą metę było to dla mnie nieco męczące. Mam wrażenie, że ta jednowątkowość jest przytłaczająca i po czasie robi się nieco nudno, ale z drugiej strony rozumiem intensyfikację takich treści. W końcu książka jest o nieposiadaniu dziecka, więc może nie ma sensu się tego czepiać. W każdym razie uprzedzam, że w powieści wszystko kręci się wokół dzieci lub ich braku. Z historią czytelnik zapoznaje się błyskawicznie. Prosty język i ograniczona liczba bohaterów sprawiają, że to tytuł do przeczytania w jeden wieczór. Cieszę się, że sięgnęłam po taką lekturę, ponieważ mogłam też skonfrontować swoje podejście do kwestii bezdzietności. Pewne odczucia bohaterki podzielam, inne są mi zupełnie obce, ale proza norweskiej pisarki zaintrygowała mnie na tyle, że na czytniku czeka już jej druga powieść o wymownym tytule Kurwa, kurwa, kurwa

Ocena: 4 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz