W ramach „czyszczenia” biblioteczki z gromadzonych latami zaległości, sięgnęłam po debiutancką powieść Olgi Haber, a właściwie Katarzyny Misiołek. Zupełnie nie pamiętałam zarysu fabuły, nie kojarzyłam też nazwiska autorki, ale wystarczył rzut oka na okładkę, by zdecydować, że pora na lekturę pierwszego w tym roku horroru. Mój entuzjazm zmalał, gdy zobaczyłam niskie oceny i skrajne opinie na LC, ale stwierdziłam, że muszę wyrobić sobie własne zdanie.
Główną bohaterką jest trzydziestosześcioletnia Natalia, która spędza lato w urokliwej miejscowości niedaleko Bielska. Kobieta ma kilka spraw do przemyślenia i poważnych decyzji do podjęcia, gdyż w ostatnim czasie straciła stałą pracę, rozstała się z partnerem, a na dodatek była świadkiem tragicznego wypadku samochodowego. Nic więc dziwnego, że postanowiła zaszyć się na wsi, by ukoić skołatane nerwy. Jednakże w tej, na pierwszy rzut oka, sielskiej miejscowości, zaczyna dziać się coś niepokojącego. Ludzie stają się coraz bardziej nieprzyjemni, a nawet agresywni. W okolicy dochodzi do kilku dziwnych wypadków i zdarzeń rodem z kroniki kryminalnej. Natalia ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje, a jakaś nadnaturalna siła miesza jej w głowie. Kiedy kobieta orientuje się, czego chcą tytułowi Oni, na ucieczkę jest już za późno.
Z bólem serca przyznaję, że ta historia zupełnie, ale to zupełnie nie przypadła mi do gustu, mimo że bardzo lubię horrory rozgrywające się w małych miasteczkach i naprawdę starałam się znaleźć jakiś pozytywny element, który złagodziłby moją ocenę. Niestety nie dostrzegłam niczego takiego, ponieważ autorka nie stworzyła emocjonującej opowieści, nie przedstawiła interesujących postaci i nie zachwyciła warsztatem literackim. Największy mój zarzut dotyczy braku atmosfery grozy i nudy wprost wylewającej się z kart powieści. Jedynie w kilku fragmentach dostrzegłam zarys historii z dreszczykiem i potencjał do nakreślenia sceny przyprawiającej o szybsze bicie serca. Kiedy bohaterka budzi się w środku nocy, ponieważ jest przekonana, że ktoś ją obserwuje albo wybiera się do lasu na spacer i czuje jak znajome, kojące dotąd otoczenie staje się nagle złowrogie, obce i odpychające to aż niewiarygodne, że z tych wydarzeń nic nie wynika. W całej książce są takie zrywy akcji, ale pisarka natychmiast je tłamsi, kończąc sceny grozy zanim w ogóle się zaczną. Ot, Natalia tłumaczy sobie wszystko stresem, przywidzeniami albo, w najlepszym razie, wystraszona wraca do domu i do końca dnia ma zepsuty humor. Koniec. Więcej grozy nie ma.
Oczywiście w powieści pojawiają się też inne horrorowe tropy, ale są jedynie zasygnalizowane lub poprowadzone w dziwnym kierunku. Dajmy na to wątek kota, który potrafi telepatycznie przemawiać do protagonistki, jest raczej komiczny niż straszny. Natalia niby jest przerażona tym, że słyszy w głowie głos zwierzęcia, ale wdaje się z nim w jakieś pyskówki i przekomarzania pasujące bardziej do komedii niż opowieści grozy. Podobnie jest z wątkiem kosmitów, o których pisarka wspomina w paru miejscach, ale zupełnie nie wykorzystuje ich potencjału. Obcy u Olgi Haber nie budzą emocji, nie straszą, trudno nawet powiedzieć, by ciekawili, bo wyjaśnienie okoliczności ich pojawienia się w wiosce zostało potraktowane po macoszemu. Tak samo jak powód, dla którego tytułowi Oni nękają mieszkańców. Również zachowanie bohaterki jest dość stereotypowe, ponieważ Natalia ignoruje nie tylko znaki sugerujące, że wokół niej dzieją się nadprzyrodzone rzeczy, ale także rzekomo bliskich jej ludzi, którzy opowiadają o swoich dziwnych doświadczeniach.
Wspomniałam też o nudzie i czuję się w obowiązku wytłumaczyć, dlaczego tę książkę uważam za nużącą. Otóż poza opisanymi wcześniej fragmentami, w których autorka stara się zbudować atmosferę grozy, wszystko kręci się wokół tego, że protagonistka umówiła się z facetem, wspomina byłego partnera Emila, jedzie na zakupy spożywcze albo rozmyśla o swojej przyszłości codziennie obiecując sobie, że wreszcie weźmie się do pracy. Od czasu do czasu Natalia spotka się z sąsiadami albo wpada do miejscowej restauracji prowadzonej przez matkę jej ukochanego. Po przeczytaniu trzech rozdziałów wypełnionych tego typu treścią, wiedziałam, że Olga Haber bardziej odnalazłaby się w pisaniu romansów lub historii obyczajowych, gdyż nieudane życie miłosne Natalii wysuwa się na pierwszy plan. Zresztą jak się okazało autorka porzuciła już pisanie horrorów i obecnie zajmuje się wspomnianymi gatunkami, ale szczerze przyznam, że na razie nie zamierzam wracać do jej twórczości.
Na koniec muszę napisać też dwa słowa o warsztacie literackim Haber, który również nie przypadł mi do gustu. Autorka bowiem zbyt dokładnie, jak na mój gust, opisuje poszczególne czynności wykonywane przez bohaterkę. Kiedy Natalia w środku nocy podchodzi do okna, żeby spojrzeć na las, nie muszę też wiedzieć, że założyła bambosze, które na dodatek leżały koło łóżka (a to niespodzianka!), a chwilę wcześniej patrzyła na „wybrzuszaną wietrznymi podmuchami półprzezroczystą firankę” (s. 5). Tak samo jak nie muszę co chwilę czytać, że w ogrodzie jest nieskoszona trawa, a kobieta i jej nowy partner jedzą śniadanie przy drewnianym piknikowym stole, siedząc na krzesłach z wysokimi, rzeźbionymi zagłówkami. Nie mam nic przeciwko takim informacjom, bo rozumiem, że pisarze w ten sposób budują fikcyjny świat i wiarygodność postaci, ale pod warunkiem, że są podane w bardziej naturalny sposób. U Haber to wszystko niesamowicie rzuca się w oczy, brakuje lekkości w pisaniu, sprawiającej, że czytelnik niepostrzeżenie wsiąka w historię. W tej książce opisy są w większości toporne i wyłożone na tacy. Na dodatek autorka ma momentami zbyt bujny, kwiecisty styl, przez co czasem trafiają się koszmarki takie jak: „Płomienie strzelały z werwą, zachłannie liżąc pełen ukruszonych dachówek dach” (s. 60). Oni to debiutancka powieść, więc można przymknąć oko na niewyszlifowany warsztat pisarski, ale nie zmienia to faktu, że taki sposób pisania przeszkadzał mi w czerpaniu przyjemności z lektury.
Z przykrością stwierdzam, że Oni to jedna ze słabszych powieści jakie czytałam w ostatnim czasie. Brakuje atmosfery napięcia i grozy, elementy horrorowe są wprowadzone pobieżnie i pozostawione z niewykorzystanym potencjałem. Również zakończenie sprawia wrażenie wymyślanego na szybko, byle w finale zadziało się coś wstrząsającego. Kreacja bohaterów też pozostawia wiele do życzenia, ponieważ autorka stworzyła płaskie, stereotypowe postaci. Na pierwszy plan wybija się oczywiście Natalia, której irytujące i niezrozumiałe zachowanie utrudnia obdarzenie jej sympatią. Jej nowy partner Łukasz został sprowadzony do roli młodego kochanka, któremu jedynie seks w głowie, a sąsiedzi, Maciek i Aneta pojawiają się tylko wtedy, gdy trzeba bohaterkę nastraszyć opowieściami o kosmitach. Szczerze odradzam sięganie po debiut Olgi Haber, ale jeśli macie już lekturę za sobą koniecznie dajcie znać jakie wrażenie na was wywarła.
Ocena: 2 / 6
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Półka z horrorami i Przyzywam kosmitów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz