8 marca 2021

Dziewczyny atomowe. Nieznana historia kobiet, które pomogły wygrać II wojnę światową - Denise Kiernan

 

Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 424
Pierwsze wydanie: 2013
Polska premiera: 2013

Wyobraźcie sobie, że jesteście Amerykankami wkraczającymi w dorosłość na początku lat 40. XX wieku. Trwa druga wojna światowa. Silnie odczuwacie skutki konfliktu, ponieważ wasi bracia, narzeczeni i przyjaciele walczą na froncie i możecie jedynie modlić się o ich szczęśliwy powrót do domu. Życie codzienne zostaje podporządkowane racjonowaniu żywności, oszczędzaniu towarów niegdyś powszechnych, a obecnie luksusowych takich jak kosmetyki, pończochy, zabawki dla dzieci oraz wiele innych. Skończyłyście szkołę, macie około 20 lat i zewsząd docierają do was patriotyczne wezwania do pomocy żołnierzom, do przysłużenia się krajowi i walki z wrogiem. Wasze koleżanki zatrudniają się w zakładach przekształconych w fabryki produkujące broń, części do samolotów lub inne przedmioty niezbędne do prowadzenia wojny.

Też chcecie przysłużyć się ojczyźnie i pomóc „naszym chłopcom”, więc zatrudniacie się w Zakładach Technicznych Clintona. Nie wiecie na czym dokładnie będzie polegać wasza praca, nie macie pojęcia dokąd jedziecie, bo pracodawca ostrzegł, że projekt jest ściśle tajny i nie może udzielić żadnych informacji. Nie możecie powiedzieć o swoim zajęciu rodzinie, a po przybyciu na miejsce okazuje się, że zamieszkacie w mieście powstającym na waszych oczach. Świeżo wytyczone ulice toną w błocie, panuje tu niesamowity ruch, a teren, jak okiem sięgnąć, jest jednym wielkim placem budowy. Miasto otoczono płotem, trzeba mieć przepustki, by się po nim poruszać, a i tak nie wszędzie można wejść. Serce kompleksu stanowią wielkie, budzące respekt hale. Nie wiecie o tym, ale te budynki to zakłady służące do rozszczepiania izotopów za pomocą kalutronów, wzbogacania uranu metodą dyfuzji gazowej oraz eksperymentów z produkcją plutonu. Nic wam to nie mówi? I bardzo dobrze! Wszystko jest ściśle tajne, więc nie możecie znać żadnych szczegółów. Być może pracujecie w którymś z zakładów, ale i tak nie macie pojęcia, że bierzecie udział w projekcie Manhattan, czyli uczestniczycie w tworzeniu bomby atomowej. Przyłożycie rękę do zakończenia wojny, chociaż zwycięstwo będzie gorzkie i moralnie trudne do zaakceptowania.

Denise Kiernan przybliża czytelnikom realia i nastroje społeczne panujące na początku lat 40. XX wieku zarówno wśród zwyczajnych obywateli, jak i polityków, generałów czy naukowców zaangażowanych w projekt Manhattan. W jej książce nie brak wyjaśnienia jak doszło do tego, że rząd Stanów Zjednoczonych utworzył tajny program badawczy, w ramach którego dążono do uzyskania energii jądrowej i wykorzystania jej w czasie wojny. Autorka pisze również o niewyobrażalnych kosztach tej operacji, naukowcach przecierających szlaki tym, którzy zapisali się w historii oraz logistycznych szczegółach uzmysławiających rozmach projektu Manhattan. Ale Kiernan przede wszystkim koncentruje się na szeregowych pracownikach Zakładów Technicznych Clintona i jednocześnie mieszkańcach miasteczka Oak Ridge. Szczególną uwagę poświęca kobietom, ponieważ to właśnie one najczęściej pracowały w fabrykach i zakładach, wykonując czynności uważane dotąd za męskie zajęcia. I właśnie ta charakterystyka stanowi ogromny plus publikacji i powód, dla którego lektura jest tak ciekawa, angażująca oraz bogata w wiedzę.

Autorka przeprowadziła setki rozmów z wieloma kobietami, które przybyły do Oak Ridge w Tennessee i nieświadomie odegrały rolę w powodzeniu tajnego rządowego programu. Jak sama pisze we wstępie do książki, zgromadzonych wywiadów było tak dużo, że nie mogłaby opowiedzieć o historii i losach każdej z rozmówczyń, dlatego wybrała kilka postaci, dzięki którym nakreśliła obraz tamtych czasów oraz zrekonstruowała jak wyglądało życie w mieście powstałym wyłącznie po to, by zaangażowani w projekt mieli dach nad głową. Bohaterkami tej książki są zarówno kobiety wykształcone takie jak chemiczka Virginia Spivey czy matematyczka Jane Greer, sekretarki zajmujące się sporządzaniem notatek i przekazywaniem zaszyfrowanych wiadomości (Celia Szapka, Toni Peters) oraz wiele młodziutkich dziewczyn, które tuż po szkole znalazły prace jako operatorki urządzeń służących do rozdzielania izotopów (Dorothy Jones, Helen Hall) czy też inspektorki instalacji (Colleen Rowan). Nie zabrakło również portretu czarnoskórej pracownicy, zajmującej się sprzątaniem zakładów i prowadzącej dużo trudniejsze życie niż jej białe koleżanki (Kattie Strickland).

Wszystkie pracownice, niezależnie od tego jakie miały wykształcenie, doświadczenie i zakres obowiązków, musiały trzymać w tajemnicy szczegóły związane z ich zadaniami. Zazwyczaj po krótkim przeszkoleniu zasiadały do stanowiska pracy i przez osiem godzin wykonywały określone czynności, często nie rozumiejąc co robią i czemu to służy. Nawet kobiety pracujące w laboratorium nie miały dostępu do wielu informacji, w związku z czym mogły tylko snuć domysły i na własną rękę próbować rozszyfrować co tak naprawdę dzieje się w miasteczku. Niestety zbyt swobodne rozmowy z innymi, dociekliwe pytania czy też mimochodem rzucone uwagi mogły skutkować natychmiastowym zwolnieniem, a może nawet czymś gorszym. Kiernan świetnie rekonstruuje atmosferę podejrzliwości, strachu oraz niepewności towarzyszącą niemal wszystkim przebywającym w Oak Ridge. Na każdym kroku wisiały plakaty z hasłami motywującymi do ciężkiej pracy i przypominającymi, że zachowanie dyskrecji jest najważniejsze. Ponadto wśród mieszkańców kręcili się również agenci specjalni oraz szpiedzy obserwujący pozostałych pracowników, więc najrozsądniejszym wyjściem było unikanie tematów wykraczających poza niezobowiązującą rozmowę o zainteresowaniach czy rodzinnych stronach.

Jednakże Oak Ridge to nie tylko miasto skupiające dyskretnych, zaangażowanych w wygranie wojny pracowników. To także miejsce, do którego w krótkim czasie trafiło tysiące młodych ludzi, dopiero zaczynających samodzielne życie. Autorka wielokrotnie podkreśla, powołując się na odpowiednie źródła, że projekt Manhattan wykreował także socjologiczną osobliwość – wielotysięczne miasto zamieszkiwane głównie przez dwudziestolatków pochodzących z najdalszych zakątków kraju. To sprzyjało przełamywaniu barier, spontanicznemu nawiązywaniu znajomości i budowaniu społeczności niemającej szans zaistnieć w naturalnych warunkach. Ogromną zaletą tej książki jest opis codzienności mieszkańców, dotykających ich problemów, emocji, ale też radości i optymizmu odczuwanych pomimo świadomości, że toczy się wojna, a wróg tylko czeka, by wykraść cenne informacje. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy wykonanej przez Denise Kiernan. Autorka nie tylko przeprowadziła wywiady, ale też przekopała się przez tysiące dokumentów, książek, pamiętników, publikacji naukowych, notatek prasowych stanowiących bogate źródło informacji. Bibliografia Dziewczyn atomowych jest naprawdę imponująca i widać, że Kiernan świetnie przygotowała się do napisania tej książki.

Doceniam również to, że autorka zachowała równowagę pomiędzy fragmentami dotyczącymi fizyki jądrowej i naukowej strony tajnego programu oraz opisami codzienności czy też charakterystyką miasta i jego mieszkańców. Dzięki temu publikacja jest wyczerpująca, ale zrozumiała również dla laików, którzy niekoniecznie wiedzą czym różni się izotop 235U od izotopu 238U. Kiernan zrekonstruowała życie w Oak Ridge i pracę przy projekcie bez upiększeń lub próby wygładzenia historii. Czytelnik dowiaduje się, że czarnoskórzy pracownicy byli traktowani dużo gorzej niż biali, ponieważ segregacja rasowa miała się dobrze nawet w tak nietypowym miejscu. Czarni mieszkali często w urągających człowiekowi warunkach, dostawali posiłki, w których znajdowały się kawałki szkła, metalu lub inne niejadalne „składniki”, a nawet mimowolnie brali udział w okropnych eksperymentach medycznych stanowiących zagrożenie dla ich zdrowia i życia. Autorka nie ucieka również od tematu wykorzystania skonstruowanej bomby i reakcji pracowników na wieść o wydarzeniach w Hiroszimie i Nagasaki. Jak czuli się ludzie, którzy przyłożyli rękę do stworzenia takiej broni? Jak w mediach przedstawiano nowy rodzaj energii? Czy śmierć tysięcy niewinnych osób przysłaniała radość z końca wojny? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam do książki, bo naprawdę warto ją przeczytać.

Jak dotąd tylko zachwalałam Dziewczyny atomowe, więc dla równowagi wspomnę też o pewnym mankamencie. Mam wrażenie, że przedstawione w publikacji sylwetki kobiet nie są tak wyraziste jak mogłyby być. W natłoku wszystkich informacji i opisów czasami zapominałam, której z bohaterek dotyczyły konkretne wydarzenia. Na początku książki wyszczególniono spis postaci, ale mimo wszystko w trakcie lektury zdarzało się, że nie wiedziałam, która z rozmówczyń była zapaloną sportsmenką, kogo nagabywali tajni agenci albo kto wierzył, że za parę miesięcy opuści miasto, a został w nim na zawsze. Jednak mimo tego uważam, że Dziewczyny atomowe to wspaniała, dobrze napisana, wzbogacona fotografiami, arcyciekawa publikacja, przypominająca o dość trudnym wycinku historii i wydarzeniach, które odmieniły oblicze współczesnego świata. Gorąco polecam!

Ocena: 5 / 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz