Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 272
Pierwsze wydanie: 1995
Polska premiera: 2011
Jeśli śledzicie mojego Instagrama to pewnie już wiecie, że o serii Jutro zapomniałam na prawie pięć lat. Sprawdziłam na blogu, że drugą cześć czytałam w sierpniu 2014 roku, co oznacza, że padł niechlubny rekord odwlekania w czasie czytania powieści, którą przecież byłam zainteresowana. Chyba zacznę traktować tę moją przywarę z humorem, bo nie sądzę, żebym znalazła na nią lekarstwo. Mam zdecydowanie za dużo książek, a za mało wolnego czasu :). Obawiałam się czy po tak długiej przerwie będę w stanie zaangażować się w historię, czy będę pamiętać bohaterów i jak odbiorę opowieść o nastolatkach, którzy na miarę swoich możliwości uczestniczą w konflikcie wojennym. Jeśli chodzi o pierwszą z wymienionych rzeczy to muszę przyznać, że John Marsden pisze tak lekko i płynnie, że bez problemu sprowadził mnie na odpowiednie tory opowieści. Pomiędzy drugim a trzecim tomem serii nie ma znaczącej luki w wydarzeniach, więc kilka słów wprowadzenia ze strony autora wystarczyło, żebym znów znalazła się w samym środku akcji.
Od wybuchu wojny minęło już pół roku i nic nie zapowiada szybkiego jej zakończenia. Inwazja okazała się na tyle skuteczna, że w otoczeniu bohaterów zorganizowane walki właściwie nie mają miejsca. Mieszkańcy małego australijskiego miasteczka Wirrawee zostali pojmani, uwięzieni, a następnie oddelegowani do pracy na farmach, a ich domy stopniowo przejmują obywatele wrogiego kraju. Jedynie grupa nastolatków uniknęła losu pozostałych, ponieważ w momencie ataku biwakowali w górach, ciesząc się początkiem wakacji. Kiedy zorientowali się jak wygląda sytuacja, postanowili działać, by bezczynnie nie czekać aż nieprzyjaciel ich odnajdzie. W ciągu kilku miesięcy przeprowadzili dwie spektakularne akcje w pobliżu Wirrawee, lecz to nie przyniosło wystarczających efektów. Dlatego tym razem Ellie, Homer, Robyn, Lee i Fi postanawiają przypuścić atak na port nazywany Zatoką Szewca, który od początku wojny znajduje się w rękach wroga. Zadanie jest szalenie trudne i niebezpieczne, ale jeśli się powiedzie, wojska najeźdźcy zostaną poważnie osłabione.
Nie pamiętam szczegółów związanych z wydarzeniami opisanymi w pierwszej i drugiej części, ale wiem, że oba tomy podobały mi się ze względu na wiarygodnie przedstawione zachowania postaci. Marsden nie robił z nastoletnich dzieciaków nieznających strachu i doskonale obeznanych w sztuce wojennej herosów. Wręcz przeciwnie, grupa przyjaciół znalazła się w takiej, a nie innej sytuacji i na miarę swoich sił próbowała sobie z nią radzić. Mogli albo się poddać od razu i dołączyć do uwięzionych, albo starać się wpłynąć na rzeczywistość. Wybrali tę drugą drogę, jednak decyzja nie przyszła im łatwo. W obu początkowych częściach autor nakreślił jak zmieniali się protagoniści, jak odchorowywali to, co zrobili oraz w jaki sposób psychicznie radzili sobie z tym, że odebrali komuś życie. Dla mnie to była największa wartość tych powieści i ze smutkiem zauważyłam, iż w trzeciej odsłonie to racjonalne podejście uległo zachwianiu. Moim zdaniem akcja w Zatoce Szewca znacznie wykracza poza umiejętności i przygotowanie nastolatków, przez co historia traci na wiarygodności. Rozumiem, że bohaterowie wiele przeszli, zmienili się, zahartowali, uodpornili i przystosowali do nowej rzeczywistości, ale mimo wszystko sądzę, że to już zbyt wiele. Ponadto wróg opisywany jest jako prawdziwe zagrożenie, którego nie można lekceważyć, więc jakim cudem kilkoro nastolatków ma szansę pomieszać mu szyki?
Akcja opisana w tym tomie przykuwa uwagę, sprawiając, że książkę można z zaciekawieniem przeczytać w ciągu jednego dnia. W zasadzie wszystko kreci się wokół nowej misji i prób zaszkodzenia najeźdźcy, więc nie ma czasu na nudę. Bohaterowie ukrywają się, obmyślają plan, zbierają siły i w końcu atakują, a potem ponoszą konsekwencje swoich działań. Cieszę się, że tym razem zakończenie jest nieco inne niż poprzednio, bo kieruje fabułę na nowe tory. Finał jest także bardziej dramatyczny, co również mi odpowiada, ponieważ realia wojenne rządzą się swoimi prawami. W trakcie lektury naszła mnie refleksja, że autor scharakteryzował rzeczywistość, która z mojej perspektywy wydaje się bardzo odległa i nie mam na myśli wojennego dramatu tylko zwykłe, codzienne sprawy. Opisane wydarzenia rozgrywają się prawdopodobnie w latach 90., a więc w czasach bez komórek, internetu i gadżetów, które zdominowały życie współczesnego człowieka. Bohaterowie nie mogą niczego wygooglać czy sprawdzić w aplikacji. Muszą polegać na zdobytej wiedzy i wcześniejszych doświadczeniach. Dzieciaki urodzone na australijskiej wsi wiedzą jak przetrwać, ponieważ umieją skorzystać z tego, czego nauczyły się przy pomocy w gospodarstwie. Oczywiście informacje wyniesione ze szkoły również okazują się przydatne, ale mimo wszystko praktyczne obycie ze zwierzętami i roślinami staje się bezcennym doświadczeniem. Pod tym względem protagoniści mi imponują, bo w żadnym wypadku nie umiem postawić się na ich miejscu, wyobrażając sobie, że znajduję schronienie, pożywienie i bez trudu orientuje się w terenie. Być może tylko ja jestem tak nieporadna, ale coś mi podpowiada, że większość z nas miałaby problem z tymi sprawami.
Jeśli chodzi o charakterystykę postaci to nie bardzo mam, o czym pisać, ponieważ narratorem jest Ellie, co siłą rzeczy mocno zawęża perspektywę. Dziewczyna jest odważna, inteligentna, ale czasami również zagubiona i wycieńczona prowadzonym trybem życia. Wzbudza sympatię, chociaż wciąż mam wrażenie, że niewiele o niej wiem. Trudno bardziej szczegółowo przedstawić relacje między nastolatkami, ponieważ innym postaciom pisarz raczej nie poświęca wiele uwagi. Szkoda, że tak się dzieje, bo chętnie bardziej zżyłabym się z grupą Ellie. Jutro 3 to przyzwoita część. Marsden wciąż trzyma poziom, mimo że zaliczył delikatny spadek formy. Seria jest kierowana głównie do młodzieży, ale na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że ma szansę zaciekawić również czytelników przed trzydziestką :).
Ocena: 4 / 6
Cykl "Jutro":
4. Przyjaciele mroku
5. Gorączka
6. Cienie
7. Po drugiej stronie świtu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz