Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 342
Pierwsze wydanie: 2015
Polska premiera: 2015
Ilekroć czytam książki takie jak Sprostowanie, zastanawiam się jak to możliwe, że niektórzy ludzie latami potrafią dusić w sobie jakąś tajemnice, żyjąc w strachu, że sekret wyjdzie na jaw przed najbliższymi. Wolą pozwolić, by przeszłość zatruwała ich umysł dzień po dniu zamiast raz na zawsze rozprawić się z nią, wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i ponieść konsekwencje. Tak właśnie postępuje główna bohaterka powieści – Catherine Ravenscroft, która pozornie wiedzie szczęśliwe i uporządkowane życie, jednak w głębi serca drży na myśl, że ktokolwiek mógłby poznać prawdę o tym, co wydarzyło się na pewnym wakacyjnym wyjeździe sprzed dwudziestu lat. Od tak długiego czasu udaje przed mężem i synem, że stopniowo sama zaczyna wypierać ze świadomości to zdarzenie, mając nadzieję, że jej sekret na zawsze pozostanie bezpieczny. Ale nie tylko kobieta milczy od lat. Jest bowiem ktoś jeszcze, kto zna prawdę i w końcu postanawia ogłosić ją publicznie. Robi to w bardzo perfidny sposób, wydając pod pseudonimem powieść, w której bez ogródek demaskuje tajemnicę pani Ravenscroft. Kiedy Catherine rozpoznaje w bohaterce książki samą siebie, wie, że koszmar dopiero się zaczyna, bo anonimowy pisarz nie zawaha się przed niczym, by zrujnować jej życie.
Renée Knight udało się stworzyć ciekawy i dopracowany thriller, którego głównym tematem są relacje międzyludzkie. Sprostowanie nie
charakteryzuje się ani wyjątkowo mroczną atmosferą, ani specjalnie
dynamicznym rozwojem wydarzeń, a mimo tego historia przykuła moją uwagę,
sprawiając, że nie chciałam odkładać książki na bok dopóki nie dotrę do
zakończenia. Myślę, że duża w tym zasługa świetnie zarysowanych
postaci. W moich oczach wszyscy bohaterowie są wiarygodni, a ich
postępowanie umotywowane konkretnymi zdarzeniami lub przemianami
zachodzącymi w ich charakterach w toku rozwoju opowieści. Pisarce należy
się ogromy plus za to, że potrafiła pokazać protagonistów tak, by
skłonić mnie do zastanowienia się nad ich działaniami i podjętymi
decyzjami, utrudniając jednoznaczną ocenę i wysnucie hipotezy już na
początku historii. Najpierw sytuacja wydaje się jasna – Catherine
Ravenscroft musiała zrobić w przeszłości coś strasznego; coś tak
okropnego, że jej bliscy z pewnością odwróciliby się od niej, gdyby
poznali prawdę. Można więc odnieść wrażenie, iż opublikowana przez
tajemniczego autora książka jest słuszną karą za grzechy, stanowiącą
pierwszy krok w kierunku zdemaskowania zakłamanej kobiety. Jednak im
dalej brnęłam w tę historię, tym większe miałam wątpliwości, kto jest
ofiarą a kto katem.
Pisarka przez długi czas trzyma czytelnika w niewiedzy na temat sekretu bohaterki. Zresztą z czasem ta kwestia schodzi na dalszy plan, ponieważ ważniejsze stają się dylematy Catherine, która zastanawia się czy opowiedzieć o wszystkim rodzinie, czy jednak przeczekać zamieszanie w nadziei, że nikt nie skojarzy jej życiorysu z losami kobiety z powieści. Podobało mi się to igranie z cierpliwością odbiorcy i odsuwanie punktu kulminacyjnego na rzecz refleksji na temat postępowania Ctaherine i obserwacji jej dylematów. Doceniam także kreację postaci tajemniczego mściciela, osaczającego stopniowo protagonistkę, ponieważ nie jest typowym czarnym charakterem o morderczych czy psychopatycznych skłonnościach. Nie mogę napisać nic więcej na ten temat, ale uważam, że autorka trafnie wykreowała tę postać, pokazując jak samotność, niezabliźnione rany i towarzyszące od lat poczucie krzywdy mogą wypaczyć psychikę i popchnąć do coraz bardziej przerażających czynów. W tym kontekście ważne jest także użycie mediów społecznościowych i nowych technik komunikowania. Wprawdzie wątek dręczenia za pomocą tychże wynalazków nie jest bardzo silnie akcentowany, ale mimo wszystko pokazuje ile zła można wyrządzić bez ruszania się z domu. A najgorsze, że wcale nie trzeba być hakerem znającym wszystkie informatyczne sztuczki, bo wystarczą przeciętne umiejętności w zakresie obsługi komputera, by poważnie pognębić drugiego człowieka.
Kiedy przeszłość bohaterki w końcu wychodzi na jaw, tajemnice wcale się nie kończą, a wątpliwości nie rozwiewają. Autorka uśpiła moją czujność i gdy byłam pewna, że wszystkie elementy układanki dopasowałam na właściwie miejsce, pojawił się nagły zwrot akcji, zmieniający perspektywę na opisane wydarzenia. Cieszę się, że Sprostowanie pozwala spojrzeć na sytuację z różnych punktów widzenia, prowokując do zastanowienia się nad własnym zachowaniem w okolicznościach, które spotkały bohaterów. Pisarka tak przedstawia zdarzenia, by czytelnik denerwował się na protagonistów, ale jednocześnie rozumiał nawet ich mało szlachetne pobudki. W powieści nie brakuje również napięcia, mimo że początkowo więcej dzieje się w sferze myśli i planów, a dopiero później pojawia się realne, fizyczne zagrożenie. Niemniej mnie odpowiadało takie tempo, ponieważ ukazywało gęstniejącą wokół Catherine sieć nieporozumień i kłamstw. Książka Renée Knight pokazuje do czego mogą doprowadzić narastające latami pretensje, pragnienie zemsty oraz źle pojęte poczucie chronienia rodziny. Jak już wspomniałam w tej historii na pierwszy plan wysuwają się relacje między bohaterami, mogące zostać mylnie ocenione przez innych, co w konsekwencji prowadzi do tragedii.
Jak dotąd głównie chwalę Sprostowanie, ale oczywiście nie jest to utwór bez wad. Za najpoważniejszy minus uważam zakończenie, do którego wkradła się nuta nierealności. Nie sądzę, by antagonista postąpił w sposób opisany w finale. Takie zachowanie nie pasuje do jego wcześniejszego zacietrzewienia i przekonania o słuszności swoich poglądów, chociaż to jest subiektywne odczucie, więc absolutnie nie skreślajcie książki z powodu tej obserwacji. Myślę też, że pisarka mogłaby pokazać czytelnikom nieco więcej fragmentów powieści szkalującej Catherine. Odbiorca ma wgląd w proces tworzenia, zbierania materiałów, wie nawet kiedy rodzi się pomysł autora, by zdobyte informacje przelać na papier, ale gotowego tekstu jest mało. Wszystkie wcześniejsze opisy zaostrzają apetyt na wykorzystanie tego motywu, a potem okazuje się, że Renée Knight raczej relacjonuje odczucia bohaterów po przeczytaniu poszczególnych fragmentów niż bezpośrednio przedstawia je odbiorcy. Niemniej pomimo tych zastrzeżeń Sprostowanie polecam miłośnikom thrillerów psychologicznych, zawierających nie tyle szalone tempo akcji, co solidną kreację postaci oraz nieoczywistą intrygę skłaniającą do podjęcia rozważań na temat ukrywania prawdy, obawy przed potępieniem oraz konsekwencji wynikających z życia w kłamstwie.
Ocena: 4.5 / 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz