Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 328
Pierwsze wydanie: 2015
Polska premiera: 2015
Własny egzemplarz Dziewczyny z pociągu otrzymałam w prezencie z okazji dnia dziecka. Uradował mnie już sam fakt, że pomimo moich dwudziestu sześciu lat wciąż mogę cieszyć się upominkiem :), ale nie ukrywam, że zadowolenie był podwójne, kiedy okazało się, że stałam się posiadaczką debiutanckiej powieści Pauli Hawkins. Na pewno pamiętacie tę eksplozję zainteresowania historią opowiadającą o kobiecie, która z okien podmiejskiego pociągu dostrzega coś, co na zawsze zmienia jej życie. Dałam się wciągnąć w marketingową akcję i uwierzyłam, że książka rzeczywiście musi być niezwykła skoro jest o niej tak głośno. A potem przyszło otrzeźwienie, bo do zbioru pozytywnych recenzji zaczęły dołączać te znacznie mniej pochlebne. W miarę jak przybywało rozczarowanych czytelników, mój entuzjazm malał, ale w końcu postanowiłam zmierzyć się z tą opowieścią i sprawdzić jakie wrażenie wywrze na mnie utwór Hawkins.
Rachel ma ustalony plan dnia. Codziennie rano wsiada do pociągu jadącego w kierunku Londynu, a potem wałęsa się po mieście albo siedzi w parku, sącząc kolejny dżin z tonikiem. Wieczorem wraca do domu i znów pije, tym razem do nieprzytomności, żeby zagłuszyć pustkę i zapomnieć jak samotne życie prowadzi. Kobieta ma masę problemów ze sobą i choć zdaje sobie z nich sprawę, nie dąży do zmian, ponieważ myślami wciąż wraca do czasów, kiedy czuła się kochana, akceptowana i szczęśliwa. Ale Rachel wie, że przeszłość nigdy nie wróci, dlatego zaczyna angażować się w życie obcych ludzi. Z okien pociągu obserwuje mijane domy, wyobrażając sobie kim są ich mieszkańcy. Pewnego razu widzi coś, co nie tylko ją mocno niepokoi, ale wręcz przeraża, ponieważ burzy sielankową fantazję. Oto w jej ulubionym domu dzieje się coś złego, niewytłumaczalnego, nierealnego wręcz. A jednak bohaterka wie, że wzrok jej nie myli, dlatego postanawia wyjść z cienia i włączyć się w sprawę.
Napiszę bez ogródek – Dziewczyna z pociągu nie jest powieścią na takim poziomie jak sugerowałby to rozpętany wokół niej medialny szum. Przeczytałam książkę szybko i z zaciekawieniem, ale obyło się bez wielkich emocji, dlatego wydaje mi się, że kampania marketingowa nieco tej historii zaszkodziła. Doskonale rozumiem rozczarowanie czytelników, którzy nastawili się na nowatorską i porywającą lekturę, ponieważ debiut Pauli Hawkins tych kryteriów nie spełnia. Owszem, pisarce udało się wykreować spójną i nieoczywistą intrygę, ale z pewnością jej książka nie ma takiej siły rażenia, żeby zasługiwała na miano „znakomitego thrillera” jak głosi napis na okładce. To jest po prostu dobry thriller i nic ponadto. Doceniam pomysł na powieść i przyznaję, że wykonanie również wypadło nieźle, chociaż zbyt wcześnie domyśliłam się rozwiązania zagadki, przez co zakończenie nie okazało się tak emocjonujące jak powinno. Na szczęście nie odebrało mi to przyjemności z czytania, ponieważ autorka stworzyła ciekawych bohaterów i wplątała ich w trudne relacje, a wszystko to okrasiła napiętą, niepokojącą atmosferą, sugerującą, że coś złego wisi w powietrzu.
Hawkins jest oszczędna w opisach niemających związku z głównym tematem, dlatego mam wrażenie, że ta historia doskonale sprawdziłaby się jako utwór wystawiany na scenie. Tak naprawdę wszystko toczy się wokół myśli, uczuć i przeżyć postaci, a akcja schodzi na dalszy plan. Dla mnie nie jest to wada, ponieważ lubię w ten sposób poznawać charaktery protagonistów, więc nie odczuwałam znużenia, ale zapewne nie każdemu taki sposób przedstawiania wydarzeń przypadnie do gustu. Pisarka oddaje głos najważniejszym postaciom, dzięki czemu czytelnik zyskuje wgląd w ich najskrytsze myśli, rozterki oraz plany na przyszłość. Najwięcej emocji wzbudziła we mnie Rachel będąca kobietą samotną, autodestrukcyjną, nieprzewidywalną, ale w jakiś sposób sympatyczną. Mocno kibicowałam jej działaniom i nie ukrywam, że niejako przejęłam jej punkt widzenia na wiele spraw. Z czasem coraz więcej do przekazania mają także inne osoby; pojawiają się też poważniejsze konflikty i niesnaski, więc sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Jak przystało na thriller psychologiczny, pisarka postarała się, by odbiorca nie był pewien, który bohater kłamie, a komu można zaufać, co również uważam za atut powieści.
Podobała mi się misterna sieć zależności w jakie autorka uwikłała postaci oraz fakt, że nie od razu czytelnik jest świadom wagi tych związków oraz konsekwencji jakie protagoniści poniosą. Niemniej niektóre opisane sceny uważam za mało wiarygodne. Mam wątpliwości szczególnie w przypadku sposobu w jaki Rachel nawiązuje kontakt z mężczyzną ze swojego „ulubionego” domu. Nie sądzę, żeby w rzeczywistości tego typu relacja mogła zabrnąć tak daleko, ale fikcja literacka rządzi się swoimi prawami, więc rozumiem, że pisarka potrzebowała punktu zaczepienia dla rozwoju swojej opowieści. Mieszane odczucia wzbudziło we mnie również zakończenie, ponieważ odebrałam je jako zbyt pospiesznie nakreślone, za krótkie, a przede wszystkim zbyt proste. Jedna z postaci zachowała się w mojej ocenie absolutnie sprzecznie ze swoimi charakterem i autorka nie wyjaśniła skąd ta zmiana. Nie mogę napisać nic więcej, ale naprawdę taki obrót wydarzeń uważam za nienaturalny oraz dziwny i to głównie z powodu tego rozwiązania Dziewczyna z pociągu nie otrzymała ode mnie wyższej oceny.
Paula Hawkins skupiła się na zarysowaniu mrocznej strony ludzkiej natury i uwypukleniu niszczycielskich emocji mogących doprowadzić do tragedii. Nie przedstawiła nic nowego, ale sposób w jaki to zrobiła uważam za ciekawy i godny uwagi. Moim zdaniem niemal każda strona powieści przepełniona jest trudnym do nazwania niepokojem i poczuciem rezygnacji połączonym z nadciągającą tragedią, co czyni tę historię wartą przeczytania. Niemniej podkreślam, że nie jest to debiut na miarę arcydzieła i warto o tym pamiętać przed rozpoczęciem lektury.
Ocena: 4.5 / 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz