Producent: GRIN Studio
Wydawca: GRIN Studio
Data premiery: 17 marca 2015
Czas gry: około 5 godzin
Platforma: PC, Xbox, PS
Baśń o Czerwonym Kapturku należy do jednej z chętniej reinterpretowanych tradycyjnych literackich opowieści, dzięki czemu nawiązania fabularne lub estetyczne bardzo często pojawiają się w różnych cyfrowych produkcjach. Niedawno premierę miała kolejna gra komputerowa, w której twórcy postanowili odświeżyć i opowiedzieć tę klasyczną historię na nowo. Tym razem Czerwony Kapturek nie jest już małą, bezbronną dziewczynką, wędrującą przez złowrogi, ciemny las, a wilk w niczym nie przypomina odrażającej bestii, ale mimo tego tradycyjny podział na dobrych i złych bohaterów został zachowany. Akcja rozgrywa się w fantastycznym świecie stanowiącym steampunkową wariację na okres rewolucji przemysłowej, a wspomniana już tytułowa postać pojawia się jako dorosła kobieta, pragnąca poznać rzeczywisty powód tajemniczej śmierci swojego ojca. Nie bez znaczenia jest fakt, że mężczyzna pracował w największej w okolicy fabryce należącej do niejakiego B.B. Woolfe’a, a rzekomy wypadek, któremu uległ w trakcie wykonywania swoich obowiązków, jawi się raczej jako dokładnie zaplanowane morderstwo. Czerwony Kapturek nie odgrywa już więc roli ofiary, ale przeobraża się w samotną mścicielkę, poszukującą zarówno zemsty na bezlitosnym fabrykancie, jak i prawdy związanej ze śmiercią ojca oraz nigdy niewyjaśnionym zaginięciem matki.
Czerwony Kapturek jako dorosła i waleczna młoda kobieta. |
Fabuła Woolfe: The Red Hood
Diaries nie wydaje się zbyt skomplikowana, ale próżno oczekiwać rozbudowanej
narracji od produkcji będącej połączeniem gry przygodowej i platformowej.
Niemniej pomimo prostoty, historia staje się bardziej interesująca w momencie,
gdy gracz natrafia na informacje przybliżające kontekst, w jakim wszyscy
bohaterowie funkcjonują. Z zebranych dokumentów, rysunków, wycinków z gazet czy
pamiętnikowych wpisów odbiorca poznaje nie tylko przeszłość głównej bohaterki,
ale dowiaduje się także czym na początku była fabryka obecnie należąca do B.B.
Woolfe’a i dlaczego w krótkim czasie stała się przyczyną utrapienia mieszkańców
pobliskich terenów. Oczywiście, żeby historia objawiła się w pełnej krasie,
należy dokładnie przeszukać każde miejsce, co jest dość trudne przy pierwszym
kontakcie z grą, ponieważ łatwo przeoczyć kolejny fragment do odnalezienia.
Warto jednak poświęcić czas na eksplorację lub nawet powrót do niektórych
poziomów, ponieważ dzięki tym wszystkim dodatkowym informacjom historia jest
znacznie bardziej dopracowana i zwyczajnie ciekawsza, ponieważ sytuuje
tradycyjną opowieść o Czerwonym Kapturku w zupełnie innym kontekście.
Woolfe to połączenie gry przygodowej i platformowej. |
Produkcja niezależnego studia GRIN wyróżnia się przede wszystkim ze
względu na baśniową estetykę widoczną w każdym momencie rozgrywki, przez co
budzi również skojarzenia z grą Alice:
Madness Returns. Wszystkie poziomy, postaci oraz odnajdywane przedmioty
zostały zaprojektowane tak, by nieustannie utrzymywać odbiorcę w iluzji, że
jest częścią tego fantastycznego, niezwykle pięknego świata. Nasycone,
różnorodne barwy podkreślają wyjątkowość niektórych miejsc, natomiast mroczne,
zniekształcone fragmenty otoczenia pojawiają się w chwilach zagrożenia, co
idealnie ilustruje przejścia pomiędzy kolejnymi etapami oraz idącą za tym
zmianę atmosfery. Gracz ma więc okazję poznać zarówno skute lodem zimowe
miasto, w którym znajduje się fabryka, odrażające podziemia pełne agresywnych
szczurów, jak i zachwycający bujną roślinnością oraz feerią kolorów las
przypominający oniryczną, fantastyczną krainę. Zachowano również
charakterystyczny strój bohaterki, a przez chwilę widać nawet niewielki koszyk
od babci, z którym młoda kobieta wyruszyła na poszukiwanie niegodziwego
Woolfe’a, jednakże słynny atrybut postaci szybko zostaje zastąpiony przez
śmiercionośną siekierę, służącą do torowania sobie drogi pośród zastępów
baśniowych żołnierzy, nieustannie stających na drodze Czerwonego Kapturka. Tryb
walki nie jest zbyt rozbudowany, ale wystarczający do pokonania większości
przeciwników bez większego trudu. Wspomniane powyżej szczury czy też grupy
żołnierzy nie stanowią dużego wyzwania, chociaż wskazane jest zachowanie koncentracji,
ponieważ nawet teoretycznie niegroźni nieprzyjaciele, mogą popsuć szyki odważnej
protagonistce. Nieco inaczej sytuacja ma
się w finałowej walce, która jest już bardziej wymagająca i ciekawiej
pomyślana, bowiem za sprawą ukochanej babci Czerwony Kapturek odkrywa w sobie
pokłady magii i nowych umiejętności.
Skoro bohaterka zamieniła koszyczek na siekierę, to wiadomo, że musi jej w końcu użyć. |
Twórcom udało
się połączyć elementy przygodowe z platformowymi, dzięki czemu rozgrywka jest
dość urozmaicona. W pewnych momentach trzeba walczyć, uciekać oraz szukać
dodatków rozbudowujących historię, a w innych należy skupić się na tym, by w
odpowiedniej chwili wskoczyć na ruchomą deskę, pociągnąć za dźwignię czy też
zdążyć przed zbliżającą się belką najeżoną ostrymi kolcami. Elementy
platformowe są znacznie trudniejsze niż walka, ponieważ wymagają od użytkownika
zręczności i wyczucia czasu. Oczywiście wszystko zależy od cierpliwości i
determinacji gracza, ale lepiej od razu przygotować się na to, że niektóre
przeszkody skutecznie unieruchomią bohaterkę na kilka lub nawet kilkanaście
minut. W Woolfe: The Red Hood Diaries
raczej nie pojawiają się skomplikowane łamigłówki, jednakże czasami należy
chwilę pomyśleć nad tym, którędy poprowadzić Czerwonego Kapturka, żeby jak
najszybciej dotrzeć do celu, ponieważ ścieżka nie zawsze jest jasno wytyczona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz