23 września 2015

Tease - Amanda Maciel


Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 336
Rok pierwszego wydania: 2014
Rok polskiej premiery: 2015

Jeśli wierzyć popularnym filmom i powieściom, amerykańskie liceum to prawdziwa szkoła przetrwania. Oczywiście nie chodzi o problemy ze zdobywaniem wiedzy, ale o przystosowanie się do rzeczywistości, w której króluje podział na lepszych i gorszych. Miss piękności i popularności nie jedzą lunchu razem z szarymi myszkami, a wyróżniający się zawodnicy szkolnych drużyn sportowych nie zadają się z kujonami. Obowiązuje ścisły podział na grupy i biada temu, kto w jakiś sposób próbuje wyłamać się z narzuconej hierarchii. Nie mam pojęcia czy taki wizerunek odpowiada rzeczywistości, ale jestem w stanie uwierzyć w istnienie tych wszystkich absurdalnych, krzywdzących podziałów, bo i polskie placówki nie są od nich wolne. Niemal każdy z nas albo doświadczył złośliwego zachowania ze strony „kolegów” z klasy, albo sam stał po stronie tych wyśmiewających. Bycie nastolatkiem nie jest łatwe, dlatego wiele osób oddycha z ulgą po skończeniu szkoły. Przykre wspomnienia zacierają się z czasem w pamięci, a nieprzychylne opinie innych dzieciaków tracą na znaczeniu. Jednak niekiedy tych złych doświadczeń jest tak dużo, że nie sposób sobie z nimi poradzić, a wówczas tylko krok dzieli młodego człowieka od tragedii.

W takim położeniu znalazła się siedemnastoletnia Emma Putnam, która pewnego dnia targnęła się na swoje życie. Rodzice dziewczyny twierdzą, że popełniła samobójstwo, ponieważ nie potrafiła dłużej znosić prześladowania ze strony rówieśników. Sprawą zainteresował się sąd, ale media już wydały wyrok, obarczając winą Sarę Wharton. Jednak bohaterka wcale nie czuje się odpowiedzialna za śmierć koleżanki ze szkoły, bo przecież to nie ona zawiązała jej pętle na szyi. W końcu w liceum wszyscy kogoś nienawidzą i robią sobie wzajemnie świństwa, ale to nie powód, żeby się zabijać. W czasie oczekiwania na decyzję sądu nastolatka uczęszcza na zajęcia do letniej szkoły, odwiedza psychologa i spotyka się ze swoją prawniczką, ale nadal nie rozumie, że postąpiła źle. To Sara czuje się ofiarą, bo Emma po prostu się poddała, a ona musi żyć dalej i zmagać się samotnością, niezrozumieniem ze strony ojca, a teraz także z piętnem morderczyni.

Wiele spodziewałam się po powieści poruszającej temat przemocy wśród nastolatków, w której główną bohaterką i jednocześnie narratorką jest dziewczyna znęcająca się nad koleżanką ze szkoły, ale niestety książka Amandy Maciel nie usatysfakcjonowała mnie w pełni. Oczekiwałam wnikliwej analizy problemu oraz próby udzielenia odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak często ludzie podbudowują własne poczucie wartości poprzez gnębienie innych, a zamiast tego dostałam dość jednostronną opowieść o tym jak bezmyślnej małolacie sprawy po prostu wymknęły się spod kontroli. Tease nie jest książką niewartą przeczytania, ale z pewnością nie jest też „obowiązkową pozycją we wszelkich dyskusjach na temat molestowania psychicznego” jak głosi napis na okładce. Autorka rzeczywiście porusza ważną kwestię, ale mam wrażenie, że ślizga się głównie po powierzchni, nie dotykając sedna sprawy.

Za duży plus mogę uznać wiarygodne przedstawienie środowiska w jakim obraca się Sara. Pisarka nie szczędzi opisów pokazujących jak protagonistka i jej przyjaciele spędzają czas, o czym rozmawiają, a tym samym, dlaczego tak bardzo nienawidzą Emmy. Dzięki temu czytelnik poznaje charaktery postaci i ma okazje wniknąć do świata rozpieszczonych, znudzonych licealistów, których interesują głównie imprezy. Niestety w tym momencie pojawia się też dość poważny zgrzyt, ponieważ w książce nie ma ani jednej sceny, pozwalającej utożsamić się z Emmą czy zrozumieć jej problemy. Odbiorca widzi jedynie oprawców, a perspektywa ofiary jest w ogóle nieobecna. Szkoda, że do narracji prowadzonej z punktu widzenia Sary nie dodano fragmentów np. w formie pamiętnika Emmy, przybliżających charakter samobójczyni. Przez to trudno ocenić czy rzeczywiście to zachowanie rówieśników popchnęło ją do tego kroku, czy może dziewczyna miała szereg innych kłopotów lub zaburzeń. Muszę przyznać, że nie jestem przekonana, by opisane przez Amandę Maciel przykłady złośliwego traktowania były aż tak drastyczne, żeby doprowadzić kogoś do śmierci. Nie zrozumcie mnie źle, nastolatki zachowały się karygodnie, ale sądzę, że nie można jednoznacznie obarczyć je odpowiedzialnością za dramat innej uczennicy. Razi też nieobecność rodziców dziewczyny. Państwo Putnam pozywają grupkę uczniów do sądu tuż po tragedii, ale gdzie byli wcześniej? Jedna czy dwie wzmianki o tym, że matka Emmy dzwoniła do szkoły to za mało, żeby przekonać mnie, iż opowieść jest wieloaspektowa i ukazuje problem z kilku stron.

Mniej więcej od połowy powieści czułam też, że pisarka próbuje wybielić główną bohaterkę, wykreować ją na zagubioną dziewczynę, znajdującą się pod wpływem znacznie bardziej zdemoralizowanej przyjaciółki. Początkowo Sara jawi się jako butna nastolatka, której w ogóle nie obchodzi śmierć koleżanki i choć później nadal czuje się pokrzywdzona, przytaczane retrospekcje ukazują ją w nieco innym świetle. Moim zdaniem to złagodzenie nie jest potrzebne. Autorka usiłuje wzbudzić współczucie i sympatię do Sary poprzez zrzucanie winy na Brielle lub w najlepszym razie sugerowanie, że wprawdzie Sara nie protestowała, kiedy padały propozycje uprzykrzenia życia Emmie, ale w gruncie rzeczy nie popierała tych najostrzejszych przejawów dręczenia. Nie podobało mi się również zakończenie, z którego w mojej ocenie niewiele wynika. Zabrakło mi w nim morału, jakiegoś ostrzejszego akcentu, uświadamiającego wszystkim prawdziwym prześladowcom swoich kolegów i koleżanek ze szkoły, do czego ich postępowanie może doprowadzić.

Nie wspomniałam jeszcze o stylu pisania Amandy Maciel, a ten moim zdaniem zasługuje na pochwałę, ponieważ dzięki swojej prostocie idealnie oddaje charaktery bohaterów. Dialogi między nastolatkami czy rozmowy Sary z prawnikiem oraz psychologiem wypadają naturalnie i wiarygodnie. Sądzę, że również duża w tym zasługa tłumaczki, która zgrabnie przełożyła młodzieżowy slang, chociaż zdecydowanie nadużyła słowa „ziomeczek”. Myślę, że warto przeczytać Tease, ale bez nastawiania się na głęboką i wielowymiarową historię. Zdaję sobie sprawę, że głównie narzekam na tę książkę, ale mimo tego nie żałuję poświęconego na nią czasu. Autorka stworzyła realistyczny świat nastolatków, którzy u progu dorosłości muszą zmierzyć się z problemem zdobycia akceptacji rówieśników i poradzenia sobie z pierwszymi zawodami miłosnymi, jednak jej opowieść jest zbyt mało rozbudowana, a na dodatek zawiera kilka nieścisłości podważających stawiane tezy.

Ocena: 3 / 6


Książka nie wywarła na mnie spodziewanego wrażenia, ale akcja promocyjna jak zwykle na plus :) Czerwona koperta, a w niej odtwarzacz z nagranym fragmentem powieści zachęciły mnie do szybkiego sięgnięcia po Tease

Egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

http://muza.com.pl/literatura/2110-tease-9788328700055.html?dosiakksiazkowo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz