Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 232
Jakiś czas temu przeczytałam debiutancką powieść Olgi Rudnickiej –Martwe jezioro i przekonałam się, że lekkie, napisane prostym językiem książki są doskonałym relaksem i sposobem na oderwanie się od własnych problemów. Czy ten rudy kot to pies? jest kontynuacją wspomnianej wcześniej lektury, tym razem główna bohaterka to roztrzepana i energiczna Urszula Nowacka. Kobieta w atmosferze skandalu i niesmaku zostaje zwolniona z pracy w kancelarii prawniczej, aby odzyskać spokój i równowagę postanawia wyjechać w podróż do Irlandii. Niestety w wyniku dość osobliwego zbiegu okoliczność Ulka nie trafia na Zieloną Wyspę, ale do podwrocławskiej wsi, w której czeka ją kolejna porcja przygód i niezapomnianych wrażeń.
Ula to bardzo sympatyczna postać, bo choć pyskata i chaotyczna to posiada wielkie serce i bez trudu potrafi zjednać sobie nawet zupełnie nieznajomych ludzi. Jej największą wadą jest talent do wikłania się w kłopoty i zupełny brak zorganizowania. Jakby tego było mało, dziewczyna kompletnie nie ma szczęścia w miłości, a jej ostatnia wpadka niemal zablokowała drzwi do dalszej kariery. Oprócz Urszuli w powieści po raz kolejny spotkamy się z jej bratem Jackiem i najlepszą przyjaciółką Beatą, która wreszcie pozna tajemnicę swojego pochodzenia. Pojawią się także zupełnie nowe, nie zawsze pozytywne postaci i intrygująca kryminalna zagadka.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Pani Rudnicka stworzyła zabawną komedię omyłek, w której co chwile pojawiają się nowi bohaterowie, albo zaskakujące wydarzenie. Całą historię należy potraktować z lekkim przymrużeniem oka, ponieważ pełno w niej dość nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, dziwnych decyzji i niewytłumaczalnego zachowania zupełnie obcych ludzi w stosunku do bohaterki. Jednak powieść bardzo relaksuje i przy odpowiednim nastawieniu dostarcza sporo frajdy, niektóre momenty są naprawdę zabawne i mogą wywołać niekontrolowany chichot w miejscu publicznym :) Polecam czytanie tych dwóch książek w porządku chronologicznym, bo Czy ten rudy kot czy pies? Zawiera wyjaśnienie i dopełnienie wątków z wcześniejszej powieści Rudnickiej.
Ocena: 4,5 / 6
Brzmi ciekawie, więc pewnie sięgnę po książkę w wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hej, tu karus96 z book-love.blog.onet.pl. Obecnie przeniosłam się na www.books-silence.blogspot.com, bardzo proszę o zmianę w linkach :). Dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo do książki - recenzja bardzo ciekawa, także w chwili wolnego czasu na pewno sięgnę po nią :).
Uwielbiam jej książki :)
OdpowiedzUsuńPolecam Zacisza 13 obie części! Tam to dopiero można się uśmiać :)
No i Lilith też jest świetna!
Kasandra, Caroline spróbujcie, książka jest cienka i szybko się czyta :)
OdpowiedzUsuńViconia mam w planach przeczytanie reszty książek tej autorki. Zacznę od "Zacisza 13", a na końcu najnowsza "Lilith"
Rozejrzę się w bibliotece w poszukiwaniu powieści tej autorki, wydaje mi się, że to książka której aktualnie potrzebuję (oj, tego relaksu to ja poproszę, w podwójnej dawce najlepiej :D).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;]
Z pewnością kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńUpiornyGroszku relaks murowany, pod warunkiem,że nastawisz się na niewymagającą opowiastkę :)
OdpowiedzUsuńre: dokładnie! Choć szczerze powiedziawszy inne osoby wyróżnione ta nagrodą są dla mnie naprawdę fenomenalne, a ona na kazdym roku rozczarowuje...
OdpowiedzUsuńO, znowu ktoś poleca Rudnicką:) Chyba jednak będę się musiała przełamać:)))
Scathach kiedyś w końcu się przełamię i przeczytam coś Tokarczuk, ale mam wrażenie, że jej książki nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńA co do Rudnickiej to pewnie, że się przełam :)
Powiem szczerze, że raczej nie przepadam za poslkimi, współczesnymi książkami (oprócz fantastyki), ale może kiedyś się przemogę ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnostki też kiedyś uważałam, że polscy twórcy nic ciekawego nie potrafią stworzyć, ale myliłam się i myślę,że warto poczytać trochę polskiej literatury. Oczywiście to nie musi być Rudnicka, jeśli ktoś nie lubi tego typu książek.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tej pisarki, może kiedyś, przy okazji, zajrzę do jej książek.
OdpowiedzUsuńNajnowsza książka Olgi Rudnickiej "Natalii 5" jest fantastyczna! :)Świetnie nakreślone postaci, lekki humor, ironia, dowcip - język tam aż się skrzy od tego wszystkiego. Do tego wartka akcja :). Nie można się oderwać, chichocząc co chwilę. Jedyne zastrzeżenie z mojej strony - mimo że realia powieści prawdopodobne, to jednak często myślałam sobie, że zbyt dużo tam nieco "naciągniętych" sytuacji ;). Ale trzyma w napięciu i świetnym humorze do samego końca, a sióstr Sucharskich nie sposób nie polubić.
OdpowiedzUsuńDlatego zamierzam przeczytać i tę opisaną przez Ciebie, i wszystkie poprzednie książki tej autorki :)
Anonimowy również mam zamiar przeczytać wszystkie książki Rudnickiej, teraz planuję zabrać się za "Zacisze 13" :)
OdpowiedzUsuńSkończyłam właśnie historię Beaty, Uli i rodziny Nawrockich w obydwu częściach ("Martwe jezioro" i "Czy ten rudy kot to pies?"). Bardzo przyjemnie się czytało :). Mam trochę wrażenie, że Olga Rudnicka rozkręca się coraz piękniej z każdą kolejną książką, ale czytam je zupelnie niechronologicznie :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie - warto z jej książkami miło i zabawnie spędzić chwilę na relaks :)
Pozdrowienia!
PS Mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami z lektury "Zacisza" ;)
Jak tylko przeczytam "Zacisze" to na pewno pojawi się recenzja :) Tylko nie wiem kiedy sięgnę po tę książkę, w kolejce mam mnóstwo innych.
OdpowiedzUsuńLubię książki tej pisarki jako dobry początek relaksu. Można zarzucić jej banalność, pewne spłycenie postaci - ale nie każdy od razu staje się wybitnym pisarzem. Humor wiele rekompensuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piegusko: Można zarzucić, ale mnie spodobał się ten humor właśnie, więc niedociągnięcia nie przeszkadzają tak bardzo :)
OdpowiedzUsuń