Trudno określić do kogo ta książka jest kierowana. Na portalu lubimy czytać została zaklasyfikowana jako poradnik. Opis wydawcy sugeruje raczej popularnonaukową pozycję, z której dowiemy się dlaczego obecność kota w domu ma na ludzi pozytywny wpływ. Natomiast w trakcie lektury nasuwają się jeszcze skojarzenia z pamiętnikiem, w którym autorki dzielą się trudnymi życiowymi doświadczeniami, podkreślając że, czworonożni ulubieńcy okazali się niezwykle pomocni w zachowaniu równowagi psychicznej. Sądzę, że Cat power jest wszystkim po trochu, co sprawia, że treść jest nieco chaotyczna i trudno przewidzieć, komu przypadnie do gustu. Faktycznie można w książce znaleźć sporo odniesień bibliograficznych do naukowych publikacji oraz wywiadów z behawiorystami, ale w samej treści jakoś nie czuć, by autorki naprawdę oddały ekspertom głos. Gdzieniegdzie powołują się na opinię etologów badających koty domowe, ale żaden z tematów nie zostaje pogłębiony. Trochę wspomnienia o tym, że koty mają wyostrzone zmysły, trochę o potrzebie zabawy z kotem, który w ten sposób zaspokaja naturalną potrzebę polowania, ale nic odkrywczego.
Sądzę, że jeśli ktoś chociaż trochę interesuje się zachowaniem tych zwierząt to raczej nie dowie się niczego nowego z tej publikacji. Dla mnie najciekawsze były dwie informacje. Mianowicie obalenie mitu, że koty nie potrzebują kontaktu z człowiekiem, że są nietowarzyskie i nie potrafią nawiązać z właścicielem głębszej więzi. Cieszę się, że wreszcie naukowo zostało potwierdzone to, co pewnie każdy miłośników tych zwierząt wie. Autorki wytłumaczyły też dlaczego to psy zgarnęły całą uwagę naukowców i zostały okrzyknięte najlepszymi przyjaciółmi człowieka, a koty pozostały na marginesie przez wiele lat. Nie interesowano się nimi na poważnie, nie rozumiano ich i nie prowadzono badań, na szczęście to się wreszcie zaczęło zmieniać. Drugą ciekawostką było opisanie eksperymentu, w którym sprawdzano jak kot się zachowuje kiedy przebywa z opiekunem i kiedy ten wychodzi. Okazało się, że wiele kotów tęskni i przywołuje człowieka przez jakiś czas, zwłaszcza jeśli są pozostawione w nowym miejscu.
Szkoda, że Carina Nunsted i Ulrica Norberg nie poświęciły więcej uwagi różnym badaniom zachowań kotów domowych, a także nie zgłębiły tematu ich dobroczynnego wpływu na psychikę ludzi, bo głównie z tego powodu sięgnęłam po Cat power. Zamiast tego autorki zdecydowały się opowiedzieć o wielu traumatycznych momentach ze swojego życia, zdradzając jak koty pomogły im przetrwać trudny czas. Obie kobiety musiały zmierzyć się z ciężkimi chorobami mężów, niemożnością towarzyszenia im w szpitalu ze względu na pandemię, samotność wywołaną izolacją społeczną. Trochę nie byłam gotowa na takie wątki, więc ostrzegam, że temat poważnej choroby oraz zmagań z żałobą jest w tej książce silnie zaakcentowany. Zupełnie nie przypadły mi do gustu fragmenty poświęcone swego rodzaju duchowości przypisywanej kotom. Nie przekonują mnie sesje medytacyjne, w czasie których ludzie próbują „połączyć” swój umysł z umysłem kota i „odbierać” od niego jakieś komunikaty. Zwierzęta kierują się instynktem, są na swój sposób mądre i oddane człowiekowi, ale nie ma sensu oceniać ich zachowania przez pryzmat ludzkich emocji.
Największe zastrzeżenie mam jednak do pewnych szkodliwych mitów, które zostały w tej książce powielone. Najpoważniejszy dotyczy tego, że koty mogą wychodzić na zewnątrz i swobodnie przemieszczać się wokół domu. Otóż nie, koty chodzące samopas są narażone na choroby i przedwczesną śmierć, więc jeśli nie mamy osiatkowanego balkonu albo wydzielonego miejsca w ogrodzie to nie powinniśmy pozwalać naszym pupilom wychodzić. Koniec, kropka. Zwierzęta, które mają w domu odpowiednie zabawki, drzewka do drapania i miejsca do wspinaczki, a przede wszystkim opiekuna gotowego poświęcać im czas, nie są nieszczęśliwe w domach. Zmroziła mnie opowieść jak jedna z autorek pojechała na wakacje na wieś i wypuściła kota do ogrodu (bo rzekomo tak trzeba), a potem przeżywała, że coś mu się stanie i szukała go w panice po okolicy. Drugim szkodliwym mitem jest przekonanie, że kot, w przeciwieństwie do psa, zajmuje się sam sobą. Fakt, nie trzeba kota wyprowadzać na spacery, ale to nie znaczy, że wystarczy dać mu jeść, wyczyścić kuwetę i na tym rola opiekuna się kończy. Duża część zwierząt mieszkających z ludźmi przystosowuje się do ich planu dnia i czasu jaki człowiek im poświęca, ale to nie znaczy, że nie potrzebują naszej uwagi.
Kiedy zabierałam się za lekturę miałam nieco inne wyobrażenie o tej książce. Dla mnie za mało w niej informacji zaczerpniętych od specjalistów i naukowców, którzy zajmują się badaniem kocich zwyczajów oraz kwestii relacji człowieka z kotem. Za dużo natomiast prywatnych, intymnych wręcz, wątków z życia obu autorek. Spory minus też za powielanie szkodliwych przekonań, o których wspomniałam wyżej. Moim zdaniem można sobie darować lekturę Cat power. Nie sięgnęłabym po tę publikację, gdybym wiedziała dokładnie, co w niej znajdę.
Ocena: 2.5 / 6
Dość chaotyczna wydaje mi się ta książka, taki miszmasz.
OdpowiedzUsuńZastanowiła mnie jedna rzecz. Piszesz o instynkcie, którym kierują się zwierzęta, i o tym, że nie ma sensu oceniać ich zachowania przez ludzkie emocje. A przez zwierzęce? Czy może uważasz, że nie mają w ogóle emocji (tylko instynkt)? Zaciekawiło mnie to. Temat szeroki, do tego możesz zwyczajnie nie mieć ochoty go rozwijać, ale postanowiłam zapytać. Najwyżej możesz odpowiedzieć, że tak, uważam, że my mamy uczucia, a zwierzęta instynkt, albo udać, że nie zauważyłaś pytania ;)