12 grudnia 2024

Teściowa - Moa Herngren

 

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Pierwsze wydanie: 2021
Polska premiera: 2024

Pierwsza powieść z trylogii zatytułowanej Sceny z życia rodzinnego wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie, więc kiedy tylko na polskim rynku pojawiła się Teściowa, wiedziałam, że na pewno sięgnę po kolejną książkę szwedzkiej pisarki. Tym razem Moa Herngren wzięła na warsztat relacje pomiędzy matką a dorosłym dzieckiem oraz jego partnerką. Asę poznajemy w chwili, gdy ukryta w samochodzie podgląda jak jej rodzina krząta się wokół należącej do nich kwiaciarni. Andreas wynosi skrzynki z kwiatami, Josefin pilnuje małego Sama, który dokazuje, śmiejąc się wesoło. Na ten widok kobiecie ściska się serce, gdyż oddałaby wszystko, by móc podejść do bliskich, przywitać się z nimi i zamienić parę słów. Jednak Asa nie jest mile widziana przez syna i synową. W trakcie opowieści czytelnik dowiaduje się jak zmieniały się relację pomiędzy bohaterami. Niegdyś Asa i Andreas byli sobie bardzo bliscy, jak to więc możliwe, by teraz nie utrzymywali kontaktu? Kobieta z serdecznością odnosiła się do Josefin, mając nadzieję, że się zaprzyjaźnią. Dlaczego zatem synowa robi wszystko, by Asa zniknęła z rodzinnego krajobrazu? A może ich relacje są bardziej skomplikowane i protagonistka zasłużyła sobie na takie traktowanie?

Mnóstwo pytań towarzyszyło mi w zasadzie od pierwszego rozdziału aż do zakończenia części poświęconej perspektywie Asy. Zachodziłam w głowę jak to możliwe, że troskliwa, uprzejma, kochająca matka i babcia została tak okrutnie potraktowana przez najbliższe jej osoby. Uznałam, że bohaterka nie mówi wszystkiego i w końcu wyjdą na jaw takie trupy z szafy, że postępowanie Andreasa i Josefin będzie zrozumiałe. Oczywiście wraz z rozwojem fabuły motywacje bohaterów są coraz bardziej czytelne, a ich zachowanie wpisuje się w pewne schematy sprawiające, że mieli problemy w relacjach ze sobą. Niemniej, podobnie jak w przypadku Rozwodu, wyraźnie widzę dysproporcję w przewinieniach i uważam, że jedna ze stron nie zasłużyła na tak ostrą reakcję. Możliwe, że na ten obraz wpływ ma konstrukcja powieści, ponieważ autorka przez bardzo długi czas oddaje głos teściowej, pozwalając by to jej perspektywa nadawała ton narracji. Fragmenty pozwalające lepiej poznać tok myślenia Andreasa i Josefin są krótkie, dość lakoniczne. Trudno z nich wywnioskować dlaczego postanowili zerwać kontakt z Asą.

Z jednej strony czułam więc lekki niedosyt spowodowany tym, że w moich oczach Asa nie zrobiła nic tak strasznego, by zasłużyć na rodzinny ostracyzm, ale z drugiej doceniłam to, że autorka nie poszła w stronę akcji rodem z thrillera o psychopatycznej teściowej. Może właśnie ta zwyczajność relacji i pewien uniwersalizm są siłą powieści. Jeśli nie będziemy słuchać tego, co mówią do nas bliscy, nie będziemy szanować ich zdania, przekroczymy granicę i poniesiemy konsekwencje swojego zachowania. Nie zmienia to jednak faktu, że brakowało mi szerszego spojrzenia innych bohaterów na całą tę sytuację. Momentami miałam wręcz wrażenie, że wszyscy powinni iść na terapię (swoją drogą chodzą, ale jakoś nie daje to efektów), a potem zająć się swoimi sprawami i przestać tak skrupulatnie oceniać każde zachowanie członków rodziny. W mojej recenzji strasznie dużo analizy, ale w zasadzie ta powieść jest tylko o relacjach między bohaterami, więc aż się prosi, by interpretować i zastanowić się jak zachowałabym się na miejscu Asy, Andreasa oraz Josefin.

Dla mnie największym plusem powieści jest wspomniana uniwersalność oraz nakłonienie do refleksji nad swoimi relacjami, a także możliwość postawienia się w roli bohaterów, którzy często mają tak odmienne zdanie na dany temat. Dla jednej osoby przygotowanie wystawnego śniadania dla rodziny to wyraz miłości i troski, dla innej jednak swoisty pokaz sił, a także presja, by razem to śniadanie zjeść, koniecznie zachowując miłą atmosferę. Jedna osoba oczekuje częstych pogaduszek, ciągłego utrzymywania kontaktu, inna nie potrzebuje towarzystwa i wolałaby zająć się sama sobą. Trudno będzie się dogadać w takich sytuacjach, bo to właśnie takie drobnostki dnia codziennego rzutują na relacje. Mam drobne zastrzeżenie do zakończenia, w którym autorka zawarła trochę zbyt dużo dramatyzmu. Jak wspominałam wcześniej Teściowa to raczej życiowa opowieść, a w finale bohaterom przydarza się sporo dość „filmowych” zwrotów akcji. Nie chcę zdradzać jakich, ale mam wrażenie, że autorka lekko przesadziła. Niemniej polecam lekturę, zwłaszcza w trybie równoległego czytania z kimś bliskim, żeby na bieżąco omawiać fabułę. Tę powieść oceniam nieco niżej niż Rozwód, ale Moa Herngren nadal trzyma poziom. Czekam teraz na ostatnią część trylogii poświęconą relacjom między rodzeństwem.

Ocena: 4.5 / 6 

Sceny z życia rodzinnego:

1. Rozwód

2. Teściowa

3. Rodzeństwo

6 komentarzy:

  1. Myślę, że ta zwyczajność relacji może zaintrygować. Będę miała tę książkę na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, też trzeba umieć pisać o takich zwyczajnych rzeczach, ale w zajmujący sposób.

      Usuń
  2. Zacznę od Rozwodu, żeby mieć porównanie 🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż sobie wróciłam do recenzji "Rozwodu", bo jakoś mi się pokićkało, że skoro to trylogia, to może o bohaterach z tego samego uniwersum. Chyba mogłoby mi się spodobać takie pisanie o zwykłych relacjach - trudnych, ale życiowych. Bo czasem, jak piszesz, nie trzeba wielkich dramatów, życie jest raczej proste.

    "Teściowa" jest w paru filiach, ale wszędzie wypożyczona. Znaczy czyta się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, trylogia, ale o zupełnie innych postaciach :) Właśnie ta zwyczajność jest chyba siłą i próba pokazania sytuacji z obu stron, chociaż w tym przypadku to naprawdę miałam silne wrażenie, że bohaterka nie zasłużyła na takie traktowanie. Jestem ciekawa jak odbiorę trzecią część, bo nie mam rodzeństwa i znam tylko raczej kiepskie przykłady takich relacji w dorosłym życiu.

      Usuń