Sięgając po Pomoc domową byłam przekonana, że trafię na co najmniej dobry thriller. Po pierwsze dlatego, że nieco ponad rok temu czytałam Zamknięte drzwi, które okazały się całkiem zgrabnie napisaną, dość oryginalną jak na gatunek, historią. Po drugie, ta powieść zbiera świetne recenzje, łącznie z ocenami typu 10/10, więc założyłam, że to musi coś znaczyć. Niestety po raz kolejny rozczarowałam się, ponieważ Pomoc domowa to przeciętny thriller, w którym bohaterowie są niewiarygodni, a zbiegi okoliczności idealnie rozwijające fabułę, występują niemal w każdym rozdziale.
Główną bohaterką jest Millie, która ostatnie dziesięć lat spędziła w więzieniu. Obecnie jest na zwolnieniu warunkowym i próbuje jakoś ułożyć sobie życie. Nie jest łatwo, ponieważ każdy pracodawca wzdryga się na wieść, że kobieta odsiedziała dekadę za kratkami. Millie nie poddaje się jednak i konsekwentnie chodzi na rozmowy o pracę. Ostatnią odbyła z Niną Winchester, ubiegając się o posadę pomocy domowej w jej pięknej willi. Rozmowa poszła dobrze, ale bohaterka jest przekonana, że gdy tylko elegancka pani Winchester sprawdzi jej przeszłość, już nigdy się do niej nie odezwie. Ku jej zdumieniu jakiś tydzień później dzwoni telefon, który odmienia ponurą egzystencję Millie. Kobieta dostała pracę oraz możliwość zamieszkania w luksusowym domu Winchesterów. Już pierwszego dnia przekonuje się, że na brak zajęcia nie będzie mogła narzekać. Dom jest strasznie zapuszczony, a pani domu sprawia wrażenie osoby niestabilnej emocjonalnie. Na dodatek Millie został przydzielony klaustrofobiczny pokój na strychu, który zamyka się tylko od zewnątrz. Wszystko to bardzo niepokoi bohaterkę, ale desperacja i konieczność stanięcia na nogi wygrywają. Millie obiecuje sobie, że wytrwa w tej pracy za wszelką cenę.
W moim odczuciu powieść jest całkiem przeciętna, ponieważ cechuje się uproszczoną charakterystyką postaci oraz bardzo naiwnym zakończeniem przepełnionym zbiegami okoliczności i rozwiązaniami, które po prostu były dla autorki wygodne, bo nie wymagały obmyślenia wiarygodnego przebiegu wydarzeń. Pewnie tak miało być, ponieważ McFadden naprawdę swobodnie podeszła do wątku policyjnego śledztwa oraz zwrotu akcji zmieniającego nagle relację Millie z jej pracodawczynią. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że przedstawiona historia lepiej sprawdziłaby się na ekranie. Wszystko jest takie „filmowe”, od razu przypomniałam sobie kadry z wielu różnych thrillerów, których scenariusz obfituje w zaskakujące ale nieprawdopodobne wydarzenia. Całość kojarzy mi się też z mrocznymi fantazjami, które snujemy, gdy ktoś nam zajdzie za skórę, ale wiemy, że w rzeczywistości nigdy nie posunęlibyśmy się do takich czynów. A gdyby jednak ktoś odważył się przekroczyć granicę i dokonać zemsty to z pewnością nie skończyłoby się to tak jak w powieści. Myślę, że Pomoc domowa może podobać się przede wszystkim tym, którym nie przeszkadza oderwanie wątków od rzeczywistości, a także czytelnikom, którzy dadzą się pisarce zaskoczyć.
Niestety nie należę do żadnej z powyższych grup, więc nie będę ukrywać, że jestem średnio zadowolona z lektury. Ten wielki twist fabularny jest dość przewidywalny i wcale nie trzeba mieć dużego doświadczenia z thrillerami, żeby się zorientować, ponieważ od początku widać, że coś jest nie tak. Nawet jeśli nie od razu rozszyfrujecie o co dokładnie chodzi to szybko zorientujecie się, że chyba zaszła jakaś pomyłka w przedstawieniu pozytywnych i negatywnych bohaterów. Dziwi mnie, że wystarczy zastosować tak prosty trik, żeby książka została okrzyknięta niesamowicie zaskakującą i skomplikowaną. Otóż nie, tutaj nie ma żadnej wyrafinowanej intrygi zmuszającej czytelnika do uważności, myślenia, analizowania każdego zdarzenia czy dialogu. Sztuką jest napisać inteligentny thriller wymagający od czytelnika czegoś więcej niż tylko składanie liter i podążanie za fabułą, dlatego mamy tak wiele przeciętnych lub wręcz kiepskich powieści z dreszczykiem, a tak mało naprawdę dobrze przemyślanych historii.
Żałuję też, że bohaterowie nie
zostali wykreowani na bardziej wielowymiarowych, a dzięki temu ciekawszych.
Początkowo wydawało mi się, że więzienna przeszłość Millie może być tym
intrygującym wątkiem, który zatrzyma moją uwagę na dłużej. Jednak kiedy w końcu
okazuje się za co kobieta została skazana to w sumie niewiele z tego wynika,
ponieważ informacja nie rzuca zbyt wielkiego światła na charakter bohaterki.
Również inne postaci nie zostały szczegółowo nakreślone, co pewnie wiąże się z
tym wielkim zwrotem akcji. Gdyby McFadden dokładniej przedstawiła Ninę, jej
męża czy pracującego dla nich ogrodnika to zapewne nie udałoby jej się wprowadzić
elementu zaskoczenia. Na koniec mogę jeszcze ponarzekać na prowadzenie narracji
z perspektywy Millie lub Niny. Ze świecą szukać dzisiaj thrillera, którego
autor nie korzystałby z tego zabiegu. Mnie się absolutnie znudził ten sposób
opowiadania historii, ponieważ zazwyczaj brakuje przez to tajemnicy, głębi
historii, a wykreowana rzeczywistość jest fasadowa. Ewidentnie cierpię na przesyt
thrillerów takich jak Pomoc domowa,
ponieważ są za proste, zbyt dosłowne i przewidywalne.
Ocena: 3 / 6
Cykl: Millie Calloway
1. Pomoc domowa
2. Pomoc domowa: Sekret
3. The Housemaid Is Watching
Inne przeczytane powieści autorki:
Nareszcie nie jestem jedyna, która nie zachwyca się tym... przeciętnym thrillerem ;) :D Również spodziewałam się czegoś lepszego (po opiniach), ale jakoś nic nie powaliło mnie na nogi. Styl też mnie nie przekonał - zbyt prosty. Miałam wrażenie, że autorka celowała w grupę odbiorców, która nieczęsto ma do czynienia z thrillerem (a może nawet nieczęsto sięga po książkę). Jako czytadło (gdy nie ma się kompletnie pomysłu na lekturę i szuka czegoś przelotnego), u mnie spełniło swoją rolę. Szkoda, że tylko tyle ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jako czytadło spoko, ale ambitnej intrygi w tym nie ma. Przeżywam ostatnio kryzys związany z thrillerami, bo prawie każdy, który czytam jest słaby albo przeciętny w najlepszym razie. Mam wrażenie, że teraz wystarczy napchać do powieści niewiarygodnych, czasem idiotycznych wręcz zwrotów akcji i to wystarczy, żeby książka została okrzyknięta emocjonującym thrillerem.
OdpowiedzUsuńPrzyklaskuję ostatnim zdaniom. Co nie znaczy, że wcześniejszym nie przyklaskuję ;) Takie pisanie naprzemiennie kojarzę od razu z Wattpadem. Dokładnie tak jak piszesz, prosto, dosłownie, przewidywalnie, nie ma miejsca na domysły. Wszystko wywalone jak rzeczy z torebki na stół.
OdpowiedzUsuńJutro może w końcu zmobilizuję się do zrecenzowania "Czarnych skrzydeł", gdzie akurat jest taka perspektywa, ale tam mi pasuje.
Niestety jest jakaś plaga, bo czytałam ostatnio też to https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5113219/miara-zycia i jest taki sam styl prowadzenia narracji. Autorka oddaje głos naprzemiennie kilku osobom. Każdy rozdział ma nie więcej niż 10 stron (na czytniku), więc to w ogóle nie sprzyja zaangażowaniu. Sięgnęłam po "literaturę piękną" rzekomo, a wcale tego nie czułam.
UsuńCzekam na recenzję w takim razie :)
Udało mi się wreszcie zmobilizować do skrobnięcia :)
UsuńO matko, a opis tej "Miary życia" na LC baaardzo mnie zainteresował! I nie pomyślałabym, że krótkie rozdziały to coś złego - chyba że faktycznie zbyt krótkie na wciągnięcie się w opowieść. Prędzej widzę znużenie i narzekania, że za długo. Bo dziś lubią szybko i z akcją. Swoją drogą trochę to absurdalne, bo książki coraz grubsze :)
O widzisz, to ja zaraz lecę czytać. Udało mi się też napisać recenzję "Miary życia", zaraz ją wrzucę :) No właśnie mnie te krótkie rozdziały przeszkadzały bo autorka wplotła tylu bohaterów, że z żadnym nie zdążyłam się zżyć. Oczywiście nie tylko przez długość rozdziałów, ale tak się to wszystko złożyło.
UsuńDobrze wiedzieć. Jeszcze nie czytałam, ale jeśli znajdę czas na czytanie to już wolę coś porządnego (dlatego najpierw zwykle czytam recenzje). Niestety i na insta wysyp recenzji 10/10 (nie mówię konkretnie o tej książce), byleby dostać kolejną książkę do recenzji :(
OdpowiedzUsuńNiestety tak, wiele razy sięgałam po jakąś książkę skuszona pozytywnymi opiniami, a potem okazywało się, że w mojej ocenie tytuł nie zasługiwał na takie pochwały.
UsuńWiesz, że podobnie oceniłam tę książkę i teraz zastanawiam się tylko jak autorka poprowadziła kolejne części. Ale chyba nie skuszę się żeby to sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja chyba też nie, przynajmniej na razie :)
Usuń