1 sierpnia 2024

Kontratak - Sohn Won-Pyung

 

Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 280
Pierwsze wydanie: 2017
Polska premiera: 2024

Moda na kojące serce powieści z Korei Południowej i Japonii wciąż trwa, ale na fali tych przytulnych historii, wydane zostają też nieco inne książki, które chyba nie miałyby szans przebicia na naszym rynku, gdyby nie aktualne trendy. W każdym razie korzystam z tego pełnymi garściami, gromadząc różne dzieła azjatyckich autorów. Tym razem padło na Kontratak, czyli opowieść o ponad trzydziestoletniej Koreance Ji-hye, która pracuje jako stażystka w filii jednej z wielkich korporacji. Kobieta czuje, że w jej życiu wszystko jest przeciętne – począwszy od imienia, poprzez zainteresowania, wygląd, aż po pracę będącą dla niej głównym źródłem niezadowolenia. Urodzona w 1988 roku Ji-hye należy do pokolenia zmuszonego nieustannie podnosić swoje kwalifikacje, uczęszczać na kursy, zdawać kolejne egzaminy, a mimo tego wciąż niemogącego znaleźć dobrej pracy. Pewnego dnia w firmie pojawia się nowy stażysta. Mężczyzna jest szalenie zaangażowany we wszystkie obowiązki i wykonuje je dosłownie z uśmiechem na ustach, ale tak naprawdę Gyu-ok ma plan jak dać nauczkę wszystkim, którzy uprzykrzają pracę innym. Ji-hye, nowy pracownik oraz jeszcze kilka innych osób postanawiają stawić opór systemowi poprzez delikatne akty buntu. Chcą anonimowo dokuczyć wysoko postawionym osobom, a przy okazji udowodnić sobie, że nie są tylko trybikami napędzającymi sukces wielkich korporacji.

Nie będę ukrywać, że powieść jest nieco inna niż się spodziewałam. Powinnam się już do tego przyzwyczaić, że literatura koreańska różni się od tego, co zazwyczaj czytam, więc i moje wyobrażenie o tym buncie bohaterów było nieco inne. Wprawdzie nie sądziłam, że będą robić żarty w stylu serialu The Office, ale wyobrażałam sobie, że większość ich działań będzie związana z jakimś rodzajem sabotażu nudnej, biurowej pracy. Tymczasem bohaterowie mają z jednej strony dużo poważniejsze przemyślenia, bo pragną wyrazić sprzeciw nie tylko wobec struktury panującej w ich firmie, ale zbuntować się przeciwko zasadom rządzącym koreańskim społeczeństwem. Jednak z drugiej, tak naprawdę niewiele robią, by wcielić te zamysły w życie. Owszem przeprowadzają kilka akcji, ale czy na pewno w ten sposób wyrażają coś więcej niż dziecinną złość? Czy chodzi o to, żeby coś zmienić, czy jednak po prostu dać upust swoim emocjom? Po skończeniu lektury wnioski nasuwają się same i raczej nie należą do zbyt optymistycznych.

Mimo tego nie jestem rozczarowana sposobem w jaki pisarka poprowadziła tę opowieść. Sądzę, że ta specyficzna frustracja wynikająca ze zdobycia dobrego wykształcenia, a mimo to niemożność podjęcia satysfakcjonującej pracy, jest czymś co można zaobserwować również u nas. Jako dzieci słyszeliśmy, że trzeba się dobrze uczyć, żeby dostać się na studia, potem skończyć studia ze świetnym wynikiem, żeby zdobyć dobrze płatną pracę. Świat miał stać otworem i tylko czekać na młodych ludzi, a jednak wielu osobom przyszło się gorzko rozczarować realiami dorosłości. W powieści Won-Pyung Sohn to rozczarowanie jest bardzo dobrze uchwycone. Główna bohaterka ciągle uczęszcza na kursy, aktywnie szuka innej pracy, marzy o tym, żeby awansować, a jednocześnie zdaje sobie sprawę, że osób takich jak ona jest mnóstwo. Wszyscy świetnie wykształceni i gotowi harować za minimalne wynagrodzenie w nadziei, że w końcu zostaną docenieni. Na końcu książki można znaleźć kilka słów od tłumaczki, która przybliża współczesną historię Korei Południowej. Bardzo skrótowo, ale już to wystarcza, żeby lepiej zrozumieć bohaterów oraz poznać kulturę, która ich ukształtowała.

W Kontrataku nie wszystko kręci się wokół pracy, ponieważ autorka zadbała także o wątki związane z relacjami, poszukiwaniem bliskości oraz zrozumienia. W Korei gorset konwenansów wydaje się być wciąż ciasno związany. Mnóstwo rzeczy wypada lub nie wypada robić, bohaterowie zachowują się w określony sposób w obawie, że inni będą krzywo na nich patrzeć albo złośliwie komentować. Wstydzą się tego w jakiej dzielnicy mieszkają, skąd pochodzą, a jednocześnie wstydzą się przyznać przed rodziną, że wcale nie odnieśli oszałamiającego sukcesu zawodowego. To wszystko wydaje się tak szalenie przytłaczające, że naprawdę łatwo stracić z oczu sens życia. Do tego jeszcze należy dodać wiele godzin spędzonych na wykonywaniu banalnych biurowych czynności takich jak kserowanie dokumentów czy wypełnianie tabel i można popaść w marazm, zniechęcenie, wypalenie zawodowe, a nawet depresję. 

Powieść Won-Pyung Sohn nie składa się z dynamicznej akcji czy jakichś szczególnych zwrotów wydarzeń, które zapadają w pamięć, dlatego nie jestem zdziwiona, że zbiera raczej średnie oceny. Dla mnie to była ciekawa literacka podróż i chociaż Kontratak nie jest dziełem zachwycającym czy odkrywczym, cieszę się, że sięgnęłam po ten tytuł. Z opinii na LC wywnioskowałam, że wcześniejsza powieść autorki wielu osobom bardziej przypadła do gustu, więc niedługo zabiorę się i za nią. 

Ocena: 4 / 6

11 komentarzy:

  1. Literatura koreańska za każdym razem mnie zadziwia. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale czeka na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię powieści z Azji. Będę miała ten tytuł na oku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, książka wydaje się dobra i interesująca, mimo to nie mam na nią specjalnie ochoty. Chyba nie chcę czytać historii bohaterki (bohaterów), którzy przeżywają podobne frustracje do moich. Zwłaszcza że piszesz o niezbyt optymistycznym zakończeniu. Po co mi czytać o ludziach, którzy mieli podobne marzenia i skończyli podobnie? Samo to, co napisałam, brzmi dołująco :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, to znaczy ich losy nie kończą się pesymistycznie, ale już ten bunt w pewien sposób tak, tzn. przekonują się, że zmiana musi dokonać się w nich, w ich myśleniu i zachowaniu, bo systemu nie zmienią. Może źle się wyraziłam, bo książka nie jest jakoś bardzo przygnębiająca, ale rozumiem, że można nie mieć na nią ochoty. Jak się okazuje Polacy i Koreańczycy mają ze sobą wiele wspólnego :(

      Usuń
    2. Najwyraźniej. U mnie jest tak, że po przeczytaniu paru książek z tamtej części świata nie pamiętam szczegółów, tylko to dziwne uczucie, które towarzyszyło mi przy lekturze. Jakiś taki smutek, nostalgia, przygnębienie.

      Usuń
    3. Tak może być, one mają w sobie coś specyficznego. Mnie to na razie ciekawi, nie przytłacza, więc korzystam :)

      Usuń
  4. Bardzo lubię koreańską i japońską literaturę. Dlatego będę miała na uwadze ten tytuł i mam nadzieję, że znajdę czas dla tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudny temat i masz rację, trochę tego u nas da się zauważyć. Mam ogromną chęć przeczytać książkę, choć czuję, że może mnie zdołować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedziałabym, że jest jakoś bardzo dołująca i sądzę, że warto ją poznać :)

      Usuń