Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 368
Pierwsze wydanie: 2009
Polska premiera: 2010
Z lektury blogowych recenzji wysnułam wniosek, że twórczość Chrisa Cartera jest wysoko ceniona przez większość fanów kryminałów i thrillerów. Brazylijczyk został bowiem przedstawiony jako pisarz, który nie boi się szokować, wystawiać nerwy czytelników na próbę oraz zagłębiać w najbardziej chore i pokręcone zakamarki ludzkiej natury, tworząc przesiąkniętych złem psychopatów. Sięgnięcie po pierwszy tom jego cyklu było więc dla mnie kwestią czasu, zwłaszcza że tak scharakteryzowane pisarstwo silnie kojarzy mi się z Maximem Chattamem i jego błyskotliwą Trylogią Zła. Carter dostał ode mnie kredyt zaufania, ale nie ukrywam, że mając w pamięci wszystkie zachwyty nad jego książkami, od tej historii oczekiwałam więcej niż od „standardowych” powieści z dreszczykiem.
Akcja zaczyna się mocnym uderzeniem, ponieważ policjanci z Los Angeles odkrywają zwłoki okaleczonej i torturowanej młodej kobiety. W opuszczonej chatce położonej w głębi parku National Forest rozegrał się prawdziwy dramat. Morderca przez wiele godzin znęcał się nad ofiarą, zadając jej jak najwięcej cierpienia i dbając o to, by w trakcie tortur była przytomna. Zostawił także pewną „pamiątkę”; ślad mrożący krew w żyłach detektywa Roberta Huntera zajmującego się śledztwem. Na karku ofiary wycięto symbol podwójnego krzyża, identyczny ze znakiem, który stanowił makabryczny podpis szaleńca działającego kilka lat wcześniej. Jednak zabójca zwany Krucyfiksem został złapany i stracony. Czy Hunter będzie musiał zmierzyć się z naśladowcą? A może sprawa sprzed lat wcale nie została rozwiązana i psychopata wciąż pozostaje na wolności?
Niewątpliwym plusem powieści jest dynamiczne tempo akcji, idealnie pasujące do konwencji thrillera, w którym makabryczne wydarzenia wyrastają jak grzyby po deszczu. Carter nie patyczkuje się z bohaterami, zmuszając ich do zmierzenia się z prawdziwym zwyrodnialcem siejącym postrach wśród mieszkańców Los Angeles. Nie wiadomo kim jest morderca, jakie motywy popychają go do okrucieństwa oraz kiedy zaatakuje znowu, sprawiając, że kolejna osoba zginie w niewyobrażalnych męczarniach. W związku z tym napięcie i gęsta atmosfera zagrożenia utrzymują się przez całą historię. Lubię tego typu książki, chociaż zdaję sobie sprawę, że daleko im do doskonałości, chociażby ze względu na niewielką dawkę realizmu w przedstawieniu pracy policji. Jeśli ktoś oczekuje opisów rzetelnie i dokładnie prowadzonego śledztwa, może się rozczarować sięgając po Krucyfiks, ponieważ debiut Cartera nastawiony jest na akcję, szokowanie czytelnika i wzbudzanie silnych emocji. Nie znaczy to jednak, że historia jest całkowicie niewiarygodna, dziwaczna czy nielogiczna. Absolutnie nie, ale autorowi zdarzyły się drobne potknięcia oraz nieścisłości, świadczące o tym, że nie wszystko dobrze przemyślał.
Moim zdaniem przesadził w charakteryzowaniu protagonisty jako geniusza, człowieka obdarzonego tak dużymi zdolnościami, że szkołę średnią ukończył w wieku piętnastu lat i natychmiast został przyjęty na najlepszy uniwersytet kształcący przyszłych psychologów. Jako dziewiętnastolatek miał już na koncie ukończone studia, cztery lata później dorobił się doktoratu, a jego dysertację włączono do listy obowiązkowych lektur w ośrodku szkoleniowym FBI. Szalenie rozbawiła mnie ta zawrotna kariera Roberta Huntera, zwłaszcza że ostatecznie porzucił teoretyczne rozważania na rzecz wstąpienia do policji, więc w pewnym sensie zmarnował swój talent. Po przeczytaniu fragmentu opiewającego życiorys bohatera obawiałam się, że czeka mnie przeprawa z zadufanym w sobie bubkiem, tolerowanym przez przełożonych i współpracowników tylko ze względu na ponadprzeciętne wyniki. Na szczęście w toku rozwoju wydarzeń Hunter okazał się zaprawionym w bojach policjantem, który niejedno już widział. Detektywowi daleko do zarozumiałego „białego kołnierzyka”, mimo że rzeczywiście potrafi sprawnie łączyć fakty, znaleźć powiązania tam, gdzie nikt inny ich nie dostrzega i uparcie drążyć sprawę, jeśli czuje, że coś jest nie tak jak powinno.
Protagonista został wykreowany zgodnie z popularnym schematem tzw. "gliny z problemami". Mężczyzna zmaga się z trudną przeszłością, nadużywa alkoholu, kompletnie nie dba o swoje zdrowie i żyje w samotności. Dobrze, że ten sztampowy wizerunek równoważy charakterystyka Carlosa Garcii będącego nowym partnerem Huntera. Młody policjant ma zadatki na świetnego śledczego, jest pełen zapału, poświęca na pracę wiele godzin, a po powrocie do domu spędza czas z kochającą żoną. Mam nadzieję, że w dalszych tomach pisarz nie namieszał w życiu rodzinnym Garcii, ponieważ naprawdę czuję przesyt postacią detektywa z wieloma problemami i nieudanym życiem osobistym. Relacja między bohaterami rysuje się dość ciekawie, bo wygląda na to, że panowie stanowią zgrany duet i wkrótce razem będą siać postrach wśród członków półświatka Los Angeles.
W Krucyfiksie pojawia się też wątek pracy profilera, ponieważ morderca prowadzi przewrotną grę z Hunterem, zostawiając mu wiadomości, dręcząc go telefonami i wpędzając w poczucie bezsilności. Spodziewałam się takiego tematu ze względu na fakt, że sam Carter pracował jako psycholog kryminalny, ale jak na razie autor niczym szczególnym mnie nie zaskoczył. Z wysnuwanymi przez detektywa wnioskami oraz teoriami tłumaczącymi zachowanie zwyrodnialców spotkałam się już przy okazji lektury innych kryminałów, więc chętnie poznałabym więcej szczegółów. Doceniam natomiast wspomnienie, że długotrwała praca w zawodzie profilera może odbić się na psychice specjalisty, który uczy się toku rozumowania zabójcy, a następnie usiłuje wniknąć w jego umysł, by zyskać przewagę i przewidzieć następny krok. Czasami takie wchodzenie w czyjąś skórę może się źle skończyć dla psychologa, co skłania do zastanowienia się nad naturą zła i czynnikami wypaczającymi pojmowanie rzeczywistości.
Debiutancka powieść Chrisa Cartera nie należy do arcydzieł gatunku, ale nie da się ukryć, że pisarz ma bujną wyobraźnię oraz zdolność do budowania napięcia i prezentowania najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy, więc liczę na to, że popisał się talentem w kolejnych tomach cyklu. Podejrzewam też, że książka wywarłaby na mnie znacznie większe wrażenie, gdybym nie czytała tak wielu kryminałów i thrillerów. Niestety pewne rozwiązania nasuwały mi się same, przez co zbyt szybko odkryłam tożsamość mordercy i z nutą żalu zorientowałam się, że w finale nie pojawi się niespodziewany zwrot akcji. Zakończenie jest zresztą nieco zbyt sensacyjne, utrzymane w stylu hollywoodzkiego kina, w którym bohater perfekcyjnie przewiduje postepowanie przeciwnika, zastawiając na niego pułapkę. Niemniej jeśli macie ochotę wspólnie z Hunterem prowadzić grę z okrutnym zabójcą, wędrować po najsłynniejszych ulicach Los Angeles, odwiedzać modne kluby oraz wybrać się na imprezę tylko dla wtajemniczonych, Krucyfiks będzie dobrym wyborem.
Ocena: 4 / 6
Cykl Robert Hunter:
1. Krucyfiks
2. Egzekutor
3. Nocny prześladowca
4. Rzeźbiarz śmierci
5. Jeden za drugim
6. Geniusz zbrodni
7. Jestem śmiercią
8. The Caller
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz