1 maja 2016

Thief


Producent: Eidos Montreal
Wydawca: Square Enix / Eidos
Data premiery: 25 lutego 2014
Czas gry: około 10 godzin
Platforma: PC, PS3, PS4, X360, XONE

Nie należę do miłośniczek stealth games, ponieważ brakuje mi cierpliwości w wykonywaniu zadań polegających na bezszelestnym podkradaniu się do wrogów, korzystaniu z kamuflażu, szukaniu kryjówek oraz wyczekiwaniu na dogodną okazję, by zacząć działać. Z tego względu dopiero niedawno zetknęłam się ze słynną serią Thief, mimo iż nowa odsłona cyklu ukazała się na rynku w 2014 roku. Zdaję sobie sprawę, że fani tego tytułu niecierpliwie czekali na premierę rebootu, a kiedy w końcu został ukończony, nie przyjęli go zbyt ciepło, narzekając na niedostatki fabularne oraz zbyt niski poziom trudności, podyktowany zapewne chęcią dostosowania się do masowego odbiorcy. Muszę przyznać, że jak na laika w tego rodzaju produkcjach, grało mi się zaskakująco przyjemnie i bezproblemowo, dlatego rozumiem, że koneserzy gatunku mogli poczuć się trochę zawiedzeni. Również przedstawiona historia nie wywarła na mnie większego wrażenia, gdyż szybko okazało się, iż to kolejna dość banalna i schematyczna opowiastka, która wydaje się jedynie pretekstem do zabrania odbiorcy w podróż po ciekawym, dopracowanym stylistycznie świecie.



Miastu nie można odmówić specyficznego uroku.

Historia zapowiadała się dość intrygująco, ponieważ już na początku odbiorca zostaje wrzucony w sam środek dynamicznej akcji. Wcielając się w postać znienawidzonego przez stróżów prawa, a szanowanego przez osoby z przestępczego półświatka, Mistrza Złodziei o imieniu Garrett, gracz bierze udział w tajemniczej misji, w którą zaangażowana jest również dawna znajoma głównego bohatera. Z dialogów między protagonistami wynika, iż w przeszłości często razem pracowali, jednak dla przestępcy posiadającego swoisty kodeks moralny, metody działania Erin były trudne do zaakceptowania, dlatego w końcu ich drogi się rozeszły. Ponadto kobieta jest znacznie mniej rozważna i ostrożna niż Garrett, więc wspomniane wspólne zadanie szybko przeradza się w porażkę. Nieustępliwa Erin przerywa spotkanie kultystów odprawiających osobliwy rytuał, czym doprowadza do groźnego wypadku. Mistrz złodziejskiego fachu traci przytomność, a gdy w końcu powraca do żywych, okazuje się, iż od feralnego wydarzenia minął rok, a jego towarzyszka została uznana za zmarłą. Gdy Garrett postanawia zbadać okoliczności śmierci Erin, dowiaduje się, że w czasie jego niedyspozycji w mieście zaszły znaczące zmiany. W tym momencie rozpoczyna się właściwa akcja gry.

Przerwanie rytuału miało dla bohaterów katastrofalne skutki.

Po intensywnym prologu spodziewałam się, że inne wydarzenia będą utrzymane na tym samym poziomie. Niestety pomyliłam się, ponieważ fabuła Thiefa jest raczej przewidywalna i kolejnej misje szybko uświadamiają użytkownikowi, że w tym przypadku nie ma co liczyć na nowatorskie podejście. Jako Garrett musimy włamywać się do budynków, unikając przy tym strażników patrolujących ulice; niepostrzeżenie wykradać określone przedmioty, spotykać się z innymi bohaterami, a także odkrywać tajemnicze przejścia, badać opuszczone komnaty oraz rozwiązywać proste zagadki przestrzenne. Brak oryginalności nie wyklucza jednak czerpania przyjemności z wypełniania kolejnych zadań, bo każdy poziom jest dopracowany, sensowny i widać, że twórcy nie próbowali na siłę wydłużać opowieści. Można również poświęcić czas na dodatkowe zlecenia, takie jak kradzież wartościowych artefaktów, wymierzanie sprawiedliwości okrutnym paserom lub zdobywanie istotnych dokumentów, by otrzymywać wynagrodzenie niezbędne do ulepszania ekwipunku. Jak już wspomniałam, finał jest zbyt sztampowy, by mógł satysfakcjonować, niemniej to odrębna kwestia, dlatego sądzę, że mimo wszystko warto dać tej produkcji szansę i choć na kilkanaście godzin stać się nieuchwytnym Królem Złodziei.

A oto Garrett w pełen krasie.

W tym momencie warto chyba zdradzić, co należy zrobić, by osiągnąć sukces w przestępczym procederze. Otóż, ku mojemu zdziwieniu, nie trzeba wykazać się cierpliwością w powtarzaniu poszczególnych poziomów ani nawet ponadprzeciętną zręcznością. Wystarczy unikać wywoływania hałasu, trzymać się cienia oraz dbać o to, by na swojej drodze nie spotkać strażników. Oczywiście nie zawsze uda się te warunki spełnić, ale i wówczas jeszcze nic straconego, bowiem ścigający Garretta przeciwnicy nie należą do zbyt sprytnych, dlatego dość łatwo zgubić pogoń. Znów muszę wspomnieć o zbawiennym działaniu ciemności, sprawiającej, że bohater staje się niewidoczny dla osoby, która jeszcze przed chwilą deptała mu po piętach. Na szczęście przemykanie tuż przed nosem innych postaci nie jest zupełnie bezproblemowe, jako że niemal na każdym kroku można przypadkowo wszcząć alarm. Nadepnięcie na szkło, potrącenie niestabilnego przedmiotu lub rozdrażnienie zamkniętego w kojcu psa z pewnością przykuje czyjąś uwagę. Należy także uważać na bezbronnych domowników lub snujących się po ulicach mieszkańców, ponieważ sprowadzą straż, jeśli tylko protagonista zacznie zachowywać się podejrzanie.

Kradzież pod nieobecność domowników jest dla mięczaków.

Zdaję sobie sprawę, że dla osób świetnie zaznajomionych z gatunkiem, Thief może wydawać się niewystarczająco wymagający, ale dla nich twórcy przygotowali coś specjalnego. Tuż przed rozpoczęciem gry pojawia się standardowa możliwość wyboru ogólnego poziomu trudności oraz dodatkowy tryb, pozwalający dostosować poszczególne elementy do swoich oczekiwań. Dzięki temu użytkownik sam decyduje, czy potrzebuje udogodnień np. w postaci podświetlenia ważnych artefaktów, czy woli utrudnić sobie zadanie, pozbawiając się możliwości zapisywania postępów, sprawdzania drogi na mapie, wyświetlania elementów interfejsu itp. Rozbieżność pomiędzy standardowym poziomem rozgrywki a wszystkimi dodatkowymi opcjami jest duża, dlatego też lepiej wszystko dokładnie przemyśleć, ponieważ w trakcie gry nie można wprowadzać zmian w wyborze konfiguracji. Ciekawostką jest doskonalenie umiejętności Garretta dzięki zdobywaniu kolejnych punktów rozwoju oraz kupowaniu określonych przedmiotów. W bezpośrednim starciu z przeciwnikami protagonista nie ma dużych szans, więc zdecydowanie bardziej opłaca się unikanie walki lub atakowanie z dystansu przy wykorzystaniu zapalających lub gazowych strzał oraz bomb błyskowych. Alternatywę stanowi także całkiem skuteczne ogłuszanie wrogów.

Thief nie jest horrorem, ale sekwencja w opuszczonym szpitalu robi wrażenie.

Przebywanie w wirtualnym świecie z pewnością nie byłoby tak przyjemne, gdyby nie możliwość niekonwencjonalnego poruszania się po mieście. Garrett potrafi doskonale wspinać się na wysokie budynki, wślizgiwać się w trudno dostępne miejsca oraz biegać pomiędzy dachami z kocią zwinnością. Dodatkowo pierwszoosobowa perspektywa sprawia, że wszystko wydaje się bardziej dynamiczne, dzięki czemu nie irytuje liniowość fabuły oraz fakt, że świat Thiefa nie jest tak otwarty, jak wydaje się na początku. W rzeczywistości gracz ma dość ograniczoną przestrzeń do zwiedzania, ponieważ może poruszać się wyłącznie w obrębie wyznaczonych plansz, do których prowadzą te same wejścia. Rekompensatę za brak swobody stanowią ciekawie zaprojektowane i intrygujące lokacje, takie jak chociażby przepełniony atmosferą grozy opuszczony szpital psychiatryczny czy luksusowy dom publiczny, stanowiący dla złodzieja prawdziwą żyłę złota. Na pochwałę zasługuje także możliwość ciągłego wzbogacania się dzięki drobnym, lecz licznym kradzieżom. W zasadzie na każdym kroku można trafić na wartościowy przedmiot, przez co zbieranie pieniędzy staje się bonusową aktywnością, a nie uciążliwym obowiązkiem.

Garrett często wpada w tarapaty, a walący się most nie jest wcale na szczycie listy kłopotów.

Estetyka gry wyraźnie nawiązuje do steampunku, chociaż charakterystycznych elementów nie ma zbyt wiele. Stylistyka przywodzi na myśl również mroczne średniowiecze, w którym niespodziewanie pojawia się elektryczność. Całość wygląda naprawdę dobrze, jednak mam wrażenie, że niektórzy mogą poczuć się nieco rozczarowani, gdyż zarówno w architekturze miasta, jak i wystroju poszczególnych pomieszczeń dominują inne dekoracje niż te tradycyjnie kojarzone ze steampunkiem. Niemniej samo miasto wygląda atrakcyjnie, a wszechobecna ciemność spowijająca kręte uliczki oraz ciasne zaułki przekonuje, iż jest to metropolia trawiona przez krwawe rządy barona Northcresta oraz tajemniczą chorobę nazywaną posępnością. Jako niepozbawiony moralności złodziej, Garrett wzbudza sympatię, chociaż nie da się ukryć, iż twórcy mogliby uczynić z niego trochę bardziej wyrazistą i zdecydowaną postać. Niemniej Thief to przyjemna i dość angażująca gra, która powinna spodobać się zarówno fanom gatunku, jak i laikom dopiero zaczynającym swoją przygodę z tego typu tytułami. 

Ocena: 7.5 / 10

Recenzja ukazała się również w magazynie Creatio Fantastica


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz