9 lutego 2022

Styczeń

Dotąd nie pisałam podsumowań miesiąca, ale od tego roku postanowiłam wprowadzić taką zbiorczą notkę, żeby z powrotem wdrożyć się w blogowanie i śledzić swoje postępy w czytaniu, oglądaniu i graniu. Pomyślałam, że to też dobry sposób na podzielenie się wrażeniami na temat treści, o których na blogu nie zdążyłam wspomnieć w żadnym dłuższym wpisie. Mam nadzieję, że i mnie, i wam takie posty przypadną do gustu 😊.

Styczeń Scrabble

Książki

Styczeń był dla mnie bardzo pracowitym miesiącem, więc nie udało mi się poczytać tyle ile bym chciała. Dokończyłam zbiór opowiadań Wigilia pełna duchów, którego recenzję znajdziecie tutaj. Przeczytałam też reportaż Olgi Gitkiewicz o wykluczeniu komunikacyjnym Polaków. Przymierzam się do napisania paru słów na temat tej publikacji, ale już teraz zdradzę, że autorka niestety nie wykorzystała potencjału tematu. Poruszyła szalenie ważną sprawę dotykającą codziennie milionów ludzi, jednak całość jest dość chaotyczna i przyznam, że spodziewałam się zupełnie innej lektury.

Filmy

Obejrzałam aż sześć filmów, jednak żaden mnie nie zachwycił. Największym rozczarowaniem okazał się Venom 2:Carnage. Już do pierwszej części nie byłam specjalnie przekonana, ale druga zupełnie mnie nie obeszła. Lubię Toma Hardy’ego, ale w roli Eddiego Brocka gra nijako i bez polotu. Mam też wrażenie, że scenariusz został napisany na kolanie, przez co nie angażują mnie losy bohaterów. Słyszałam, że nowy remake Black Christmas jest koszmarnej jakości i niestety muszę się z tym zgodzić. Wersja z 1974 roku to slasher w dobrym stylu, zwłaszcza fani gatunku powinni być zadowoleni. Natomiast odpowiedzialna ze reżyserię i scenariusz filmu z 2019 roku Sophia Takal stworzyła dziwaczną wersję tej historii. Rozumiem zamysł, bo ewidentnie widać, że chciała pokazać siłę kobiet i walkę o feministyczne wartości, ale wyszło dość żenująco i nielogicznie. Prawie każdy mężczyzna w tym filmie jest zły do szpiku kości, a żeńskie postaci zachowują się często tak niefajnie, że trudno z nimi sympatyzować. O strachu nie ma mowy, a i slasherowe zabójstwa też nie robią wrażenia. Zdecydowanie ciekawszym slasherem jest Freaky, czyli film, którego polski tytuł to… Piękna i rzeźnik. Historia nie do końca na poważnie, o nastoletnich bohaterach i motywie „zamiany ciał”, w sam raz na odmóżdżenie.

Coś, 2011
Z horrorów widziałam także Coś z 2011 roku i uważam, że to całkiem niezły film, chociaż wersji Carpentera nie przebije. Początek jest bardzo intrygujący i budujący napięcie, mimo że wiadomo, co stanie się dalej. Końcówka też dość mocna, tylko gdzieś w środku opowieści pojawiają się dłużyzny. Bohaterowie chodzą z kąta w kąt, potem uciekają, trochę się kłócą. Moim zdaniem za dużo tych scen, ale w ogólnym rozrachunku to całkiem niezły horror. W styczniu obejrzałam też Wyspę fantazji i Slasher Party, ale to raczej kiepskie filmy, więc wymieniam je wyłącznie kronikarskiego obowiązku.

Seriale

Na początku miesiąca dokończyłam oglądanie drugiego sezonu Wiedźmina. Niestety jestem lekko rozczarowana, ponieważ historia stała się dla mnie przegadana i mocno zwolniła tempo akcji. Nie porównuję serialu z książkami, więc różnice mi nie przeszkadzają, natomiast zauważyłam, że tak jak pierwszy sezon pochłonęłam w ciągu jednego dnia, tak drugi mnie często nudził i nie byłam w stanie obejrzeć więcej niż dwa odcinki na raz. Widać, że tym razem twórcy mieli większy budżet, ale coś zawiodło w scenariuszu. Postaci snują się po ogrodach albo zamkach i wymieniają banalne uwagi albo niepotrzebnie opisują swój stan emocjonalny. Nadal lubię głównych bohaterów, nadal jestem zainteresowana rozwojem ich wątku, ale czuję się trochę rozczarowana, że gdzieś zniknęła ekscytacja na myśl o tym serialu. Bardzo liczę na to, że trzeci sezon wróci na właściwe tory.

True Detective, sezon1
Obejrzałam też pierwszy sezon True Detective! Mam wrażenie, że wszyscy już ten serial doskonale znają i tylko mnie nie było z nim po drodze. Bardzo lubię kryminały, cenię też opowieści o skomplikowanych bohaterach, którzy skrywają przed otoczeniem jakąś tajemnicę, więc i ten serial przypadł mi do gustu. Zdaję sobie sprawę, że postać cynicznego detektywa z problemami osobistymi oraz skłonnością do używek nie jest niczym nowym, ale i tak wsiąknęłam w tę historię, a nawet jestem usatysfakcjonowana zakończeniem pierwszego sezonu. Matthew McConaughey i Woody Harrelson genialnie grają dwóch tak skrajnie różnych od siebie policjantów. Rust Cohle ma przenikliwy, błyskotliwy umysł, dzięki któremu śledztwo w sprawie morderstwa młodej kobiety od razu wskakuje na właściwe tory. Natomiast Marty Hart to małomiasteczkowy policjant nieprzekonany do „filozofowania” swojego partnera, ale umiejący rozmawiać z ludźmi. Ich współpraca układa się różnie, ale ostatecznie każdy wnosi do sprawy swoje umiejętności, dążąc do złapania bezlitosnego mordercy, który od lat działa w okolicy. W przejmujący sposób ukazano też biedę, brak nadziei i perspektyw na poprawę losu wielu ludzi, co skutecznie kwestionuje obraz wdrukowany w hasło American Dream. Słyszałam, że drugi sezon nie jest już tak dobry jak pierwszy, dlatego na razie nie kontynuuję oglądania, ale pewnie i tak ciekawość nie pozwoli mi ignorować kolejnych odsłon.

Gry

Wspólnie z mężem ukończyliśmy też Long Dark na PC, a raczej epizody, które twórcy udostępnili, ponieważ wciąż czekamy na finałowy odcinek historii. Nie powiedziałabym, że taka produkcja jest w stanie mnie zaangażować, ale dzięki Long Dark odkryłam, że chyba polubię się z grami survivalowymi.

The Long Dark

Punktem wyjścia opowieści staje się katastrofa lotnicza, sprawiająca, że bohaterowie muszą przetrwać w skrajnie nieprzyjaznym środowisku, a także odnaleźć siebie nawzajem. Gracz naprzemiennie śledzi losy Williama i Astrid zmuszonych szybko posiąść umiejętności takie rozpalanie ogniska, szukanie pożywienia, walka z przejmującym zimnem oraz wiele innych, o których współczesny człowiek najczęściej czytał w podręcznikach do historii. Dodatkowo opowieść kryje w sobie tajemnicę związaną z pewną anomalią sprawiającą, że w okolicy od wielu dni nie ma dostępu do energii elektrycznej. Coś się stało, coś bardzo niedobrego, ale wciąż nie wiadomo, dlaczego teren został odcięty od świata. Można też zignorować tryb fabularny i poświęcić się wyłącznie przetrwaniu. Konieczność polowania, łowienia ryb, oprawiania mięsa, zbierania drewna na opał i pilnowania ognia, szukania ciepłej odzieży oraz walki z niezwykle agresywnymi wilkami sprawia, że rozgrywka nie należy do najłatwiejszych. Jednak kiedy już nabierze się wprawy w tym wszystkim, satysfakcja z doczekania do kolejnego świtu jest ogromna. Polecam, zwłaszcza że gra nie wymaga mocnego sprzętu, a zapewnia zajęcie na wiele godzin.

Jak zwykle chętnie podyskutuję,  więc dajcie znać czy cokolwiek z mojej listy obejrzanych, przeczytanych i ogranych tytułów też macie za sobą. Styczeń minął mi bardzo szybko i w większości czas poświęcałam pracy, ale za to w lutym sporo zawodowych obowiązków odpadnie z mojego grafiku, więc naprawdę liczę na regenerację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz