1 marca 2018

Burza słoneczna – Åsa Larsson


Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 364
Pierwsze wydanie: 2003
Polska premiera: 2008

Sądzę, że moda na skandynawskie kryminały minęła. Wprawdzie wciąż co jakiś czas pojawiają się nowe powieści przynależące do tego gatunku, ale nie na taką skalę jak jeszcze parę lat temu. Trochę mi żal tego trendu, bo polubiłam dopracowane intrygi, w których wątki społeczne i obyczajowe zazwyczaj są równie ważne, co sprawa kryminalna, ale pocieszam się, że przede mną jeszcze mnóstwo takich książek do przeczytania. Twórczość Åsy Larsson jakoś szczególnie mnie nie intrygowała, lecz Burzę słoneczną otrzymałam w prezencie, więc postanowiłam w końcu sprawdzić czy autorka cyklu trzykrotnie nagradzanego przez Szwedzką Akademię Kryminału, ma do zaoferowania wartościową opowieść. 

W Kirunie, niewielkim miasteczku położonym na północy Szwecji, doszło do makabrycznej zbrodni. Ciało Wiktora Strandgårda – jednego z pastorów Kościoła Źródła Mocy, który popularność zdobył po tym jak ogłosił cudowne ocalenie z wypadku samochodowego, znaleziono okaleczone i niemal zmasakrowane. Podejrzaną o dokonanie morderstwa jest Sanna, siostra zmarłego, która zamiast złożyć wyjaśnienia, wraz z córkami ukrywa się przed policją. Jej jedynym ratunkiem zdaje się Rebeka Martinsson, pracująca w szanowanej sztokholmskiej kancelarii. Kiedy Sanna dzwoni do Rebeki, prawniczka ma ochotę natychmiast odłożyć słuchawkę, zapomnieć o dawnej przyjaciółce i latach spędzonych na północy kraju, ale zamiast tego deklaruje nieoficjalną pomoc i natychmiast wyrusza do Kiruny. Na miejscu okazuje się, że sprawa będzie trudniejsza niż bohaterka przypuszczała. Prokurator chce szybko zakończyć śledztwo, media węszą w poszukiwaniu dodatkowych sensacji, a dawni znajomi Rebeki z nieskrywaną niechęcią odnoszą się do jej powrotu w rodzinne strony.

Bez owijania w bawełnę przyznam, że Burza słoneczna ani mnie nie zachwyciła, ani nie rozczarowała. Åsa Larsson napisała kryminał zawierający niezbyt skomplikowaną, ale dość ciekawą intrygę, okraszoną powoli wychodzącą na jaw tajemnicą głównej bohaterki. W tle pobrzmiewa także krytyka surowego wychowania w duchu wymuszonej religijności i fałszywej moralności. Autorka zręcznie wplata w główny wątek fragmenty odnoszące się do nastoletnich lat Rebeki, kiedy jej świat zmienił się pod wpływem pewnego pastora oraz znajomych poznanych na misyjnym obozie organizowanym w czasie wakacji. Początkowo czytelnik może tylko zgadywać z jakiego powodu główna bohaterka z taką niechęcią myśli o Kirunie i ludziach, którzy jeszcze niedawno byli jej bliscy, ale z czasem przeszłość Rebeki staje się dla odbiorcy jasna. Nie byłam specjalnie zaskoczona, że wątek obyczajowy został poprowadzony w taki, a nie inny sposób. Spodziewałam się, że protagonistkę musiało spotkać coś na tyle traumatycznego, że zerwała kontakt nie tylko z przyjaciółmi, ale też całym zgromadzeniem modlitewnym.

Intryga kryminalna została porządnie skonstruowana i dość dobrze przemyślana, jednak zabrakło mi napięcia, które powinno systematycznie wzrastać w miarę zbliżania się do punktu kulminacyjnego opowieści. Niestety od samego początku nie czułam wielkiego zaciekawienia sprawą. Sięgałam po książkę w wolnej chwili, ale w każdym momencie mogłam bez żalu przerwać lekturę i zająć się czymś innym. Na dodatek po odłożeniu powieści, wcale nie wracałam myślami do bohaterów, nie zastanawiałam się nad ich dalszymi losami i nie czułam potrzeby analizowania poznanych wydarzeń. Ot, biernie czekałam aż poznam rozwiązanie zagadki i dowiem się, kto jest mordercą. Ożywiłam się dopiero pod koniec, ponieważ na ostatnich czterdziestu stronach akcja przybiera nieoczekiwany obrót, a Rebeka podejmuje zaskakującą decyzję. Szczerze mówiąc, nawet nie sądziłam, że kobieta znajdzie się w takiej sytuacji, więc finałowy rozwój wypadków rzeczywiście przynosi upragnione emocje. Szkoda tylko, że zmiana następuje tak późno, bo w przeciwnym razie na pewno moja ocena byłaby bardziej pozytywna. Burza słoneczna to poprawna powieść, bez polotu, ale też bez większych niedociągnięć.

Jeśli czytaliście inne książki Larsson, będę bardzo wdzięczna za podzielenie się wrażeniami, ponieważ nie wiem czy dać autorce drugą szansę, czy jednak odpuścić sobie ten cykl. Mam wrażenie, że za kilka tygodni zupełnie zapomnę o fabule pierwszego tomu, mimo że teoretycznie nie mam jej nic konkretnego do zarzucenia. Krwawe morderstwo jest, niejednoznaczna bohaterka również, pojawia się też wątek zgromadzenia religijnego oraz obłudy ze strony jego najbardziej prominentnych członków. Na dodatek wszystko zostało okraszone szczegółowymi opisami trudnych warunków panujących zimą na północy Szwecji. Bohaterowie przedzierają się przez zaspy śniegu, walczą z trzaskającym mrozem i zapadającą szybko ciemnością, co już samo w sobie powinno budować napięcie i nastrój zbliżającego się niebezpieczeństwa. A jednak coś między mną a Burzą słoneczną nie zagrało, dlatego z rezerwą podchodzę do myśli o lekturze kolejnych części. 

Ocena: 3.5 / 6

Cykl Rebeka Martinsson:

1. Burza słoneczna (Burza z krańców ziemi)
2. Krew, którą nasiąkła
3. I tylko czarna ścieżka
4. Aż gniew twój przeminie
5. W ofierze Molochowi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz