10 kwietnia 2025

Domek z piernika - Jennifer Egan

 

Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 464
Pierwsze wydanie: 2022
Polska premiera: 2024

Mam problem z oceną tej powieści. Spodziewałam się komentarza na temat mediów społecznościowych, krytyki bezmyślnego parcia w stronę kolejnych nowinek technicznych oraz pokazania w jaki sposób zmieniają się relacje, gdy zostaną zapośredniczone przez media. Dostałam natomiast dość chaotyczną, wielowątkową historię, w której trudno dostrzec punkty łączące bohaterów oraz wyłowić sedno każdego z podjętych wątków. Opis wydawcy sugeruje, że protagonistą  jest mężczyzna odpowiedzialny za wprowadzenie do sprzedaży urządzenia umożliwiającego zgranie swoich wspomnień i umieszczenie ich w sieci, by inni użytkownicy mogli zobaczyć co przeżywaliśmy, widzieliśmy, czego doświadczyliśmy. Jednak Bix pojawia się tylko na początku książki, jeszcze zanim rozpropaguje aplikację do „podglądania” ludzkiej świadomości. Kolejne rozdziały opowiadają o innych postaciach i nawet jeśli temat korzystania z nowinek technicznych jest jakoś zaznaczony to wcale nie znajduje się w centrum opowieści jak można wnioskować z opisu.

Każdy rozdział został poświęcony innemu bohaterowi. Teoretycznie wszyscy znajdują się we wspólnym uniwersum, ponieważ można wskazać połączenia między nimi, ale w praktyce większość postaci nie otrzymała należytej uwagi, przez co ich los był mi obojętny. Niech za przykład posłuży postać słynnej antropolożki Mirandy Kleine, która odkryła tzw. wzorzec podobieństwa determinujący sposób w jaki poszczególne osoby funkcjonują w społeczeństwie, jak nawiązują relację z bliskimi. To właśnie jej pracę naukową Bix wykorzystał do sporządzenia swojego słynnego urządzenia do udostępniania wspomnień. Autorka nie skupiła się jednak na konflikcie między nimi, ale na córkach Mirandy, których ojciec był słynnym producentem muzycznym; na dzieciach z pierwszego małżeństwa tegoż producenta, na przyjaciołach tych wszystkich dzieci i tak dalej, i tak dalej. Cały czas miałam wrażenie, że gdzieś umyka mi sens tej powieści, ponieważ autorka nie trzyma się również chronologii wydarzeń tylko swobodnie przeskakuje pomiędzy różnymi dekadami. Raz zabiera czytelnika do połowy lat 60. XX wieku, innym razem do lat 90., by za chwilę przenieść się do drugiej lub trzeciej dekady XXI wieku.

Nie będę ukrywać, że momentami Domek z piernika czytało mi się dobrze, a momentami koszmarnie się nudziłam, bo trafiłam akurat na rozdział poświęcony nieciekawej postaci. Z tego, co zdążyłam się zorientować część protagonistów pojawia się także w innej powieści autorki, więc może gdybym znała twórczość Jennifer Egan to inaczej odebrałabym tę historię. W każdym razie jestem rozczarowana faktem, że wbrew opisowi oraz rekomendacjom na okładce, wątek dzielenia się wspomnieniami w sieci oraz możliwość utrwalenia ludzkiej świadomości nie został jakoś szczególnie wykorzystany. Być może coś mi umknęło, może nie odebrałam jakichś subtelnych aluzji, ale odniosłam wrażenie, że większość rozdziałów dotyczy bohaterów na różnych etapach życia, borykających się z uniwersalnymi problemami, które nie mają wiele wspólnego z rozwojem techniki i rzekomo zmieniającym się społeczeństwem. Są oczywiście wyjątki jak np. historia kobiety, która po śmierci ojca ogląda jego wspomnienia, ponieważ chce go lepiej poznać, a przede wszystkim pragnie dowiedzieć się dlaczego zawsze faworyzował syna.

Ciekawy jest też rozdział, w którym pojawia się jedynie wymiana listów pomiędzy bohaterką przekonaną, że jest szpiegowana i podsłuchiwana przez rząd, a wieloma innymi osobami, od których oczekuje pomocy. Gdzieś między wierszami można wyczytać informację o tym, że w przyszłości doszło do jakiegoś konfliktu zbrojnego, a zadaniem bohaterki była infiltracja wrogiego obozu poprzez nawiązanie romansu z wysoko postawionym mężczyzną. Misję przypłaciła zarówno zdrowiem fizycznym, jak i psychicznym. Niestety żadnych szczegółów nie poznajemy, temat nie zostaje rozwinięty, mimo że ten ostatni rozdział jest chyba najbardziej związany z zagadnieniem technik przyszłości. Odnoszę wrażenie, że autorka zaplanowała tę sieć powiązań między postaciami, ale jako czytelniczka nie czułam potrzeby ani motywacji, żeby wszystkie te zależności tropić. Nie przeczę, że powieść jest napisana dobrze, ponieważ pod względem stylu nie mam jej nic do zarzucenia. Po prostu rozdrobnienie na pojedyncze historie do mnie nie trafiło. Nie przejęłam się losami postaci, a czasami czułam, że opowieści o nich są zbyt trywialne, żebym dostrzegła w tym jakiś głębszy sens. Nie polecam, nie odradzam, może kogoś innego Domek z piernika porwie bardziej niż mnie. 

Ocena: 3.5 / 6

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz